Umiejętności aktorskie braci Mroczek niejednokrotnie bywały obiektem medialnej debaty. Swego czasu wojnę słynnym bliźniakom wytoczył Jan Nowicki, który otwarcie naśmiewał się z ich wysiłków przed kamerami, a Ilona Łepkowska, matka chrzestna ich sukcesu, określiła rodzeństwo mianem "aktorów jednej roli".
Cezary Morawski bez litości o talencie aktorskim braci Mroczek
Nic dobrego na temat swoich serialowych synów nie miał też do powiedzenia Cezary Morawski. Krzysztof Zduński z "M jak Miłość" niejednokrotnie pochylał się w wywiadach nad warsztatem Rafała i Marcin, który, w jego mniemaniu, wciąż pozostawia wiele do życzenia. W jednym z nich, tym dla "Tele Tygodnia", były dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu wyraził swoje ubolewanie, że coraz więcej osób, które nie idą do szkoły teatralnej, nazywa się dumnie aktorami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W dzisiejszych czasach doszliśmy do takiego absurdu, że pod hasłem aktor może występować dosłownie każdy. W świecie filmowym ten absurd jest o tyle większy, że dla producenta aktorem jest już ktoś, kto stanie przed kamerą. Bez względu na to, czy ma wykształcenie, czy nie - mówił.
Następnie przeszedł gładko do wbicia Mroczkom szpili. Aktor stwierdził, że bracia są idealnym przykładem opisanego przez siebie zjawiska i za grosz nie potrafią wykreować przed kamerami innych postaci.
W pewnym momencie podjęli decyzję, że zostają i grają dalej. Zresztą nawet nie grają. Po prostu dają się filmować jako Mroczki. Oczywiście w międzyczasie nauczyli się pewnych zachowań przed kamerą, ale to nadal są Mroczki przez nią podglądani - przekonywał.
Serialowy Krzysztof Zduński skomentował odejście z "M jak miłość"
Aktor, który rozstał się z "M jak miłość" wiele lat temu, nie miał też nic dobrego do powiedzenia na temat serialu emitowanego w TVP od prawie 23 lat. 69-latkowi nie podoba się to, że chcąc "odświeżyć" produkcję jej twórcy odeszli od rozwijania wątku rodziny Mostowiaków i skupili się na zupełnie nowych postaciach, co zdaniem Morawskiego przyniosło tasiemcowi więcej szkody niż pożytku.
Kiedyś, mając wolny wieczór, włączyłem serial. Ale szczerze powiem, że po kilkunastu minutach wyłączyłem. Zupełnie nic z tego nie zrozumiałem. Chyba zbyt daleko od niego odszedłem - przyznał.
Przypomnijmy, że postać, w którą wcielał się Cezary, zmarła niespodziewanie w 391 odcinku na zawał serca. Przedwczesna śmierć serialowego ojca Mroczków była pomysłem Ilony Łepkowskiej, która doszła do wniosku, że odejście jednego z głównych bohaterów doda do fabuły dramaturgii i umożliwi nowe rozwiązania fabularne.
Szczerze mówiąc i tak byłem zdziwiony, że tak długo wytrwałem w tym serialu. Kiedyś przeglądałem swoje notatki i zauważyłem, że wiele wątków ze Zduńskim nie zostało rozwiniętych, a nawet zakończonych. Widocznie nie było zapotrzebowania na moją postać. Dopiero kiedy Zduński umierał, okazało się, jaki był popularny wśród widzów. Niestety, było już za późno na wskrzeszenie - oceniła Morawski.
Myślicie, że Mroczkowie wezmą sobie słowa Morawskiego do serca?