W listopadzie zeszłego roku Shakira przystała na ugodę w głośnej sprawie oszustw podatkowych. Jak donosiły media, gwiazda miała migać się od płacenia 14,5 miliona euro podatku dochodowego w Hiszpanii, twierdząc, że w latach 2012-2014 nie mieszkała w ojczyźnie byłego partnera. Dzięki temu uniknęła odsiadki w więzieniu, która mogła potrwać nawet 8 lat.
Shakira gorzko o hiszpańskich władzach. "Woleli spalić mnie na stosie"
Shakira od początku zapewniała, że uważa się za niewinną, a na ugodę poszła ze względu na dobro jej synów. Teraz artystka wróciła do sprawy w rozmowie z hiszpańską gazetą "El Mundo", na której łamach padły dość gorzkie słowa na temat tamtejszych władz. Nie kryje, że ma żal o to, jak ją potraktowano.
Najbardziej frustrujące było to, że instytucja państwowa wydawała się bardziej zainteresowana publicznym spaleniem mnie na stosie, niż wysłuchaniem moich wyjaśnień - stwierdziła. Chcę pozostawić dzieciom dziedzictwo kobiety, która wypowiedziała swoje zdanie, kiedy uznała to za konieczne, a nie, gdy ją do tego zmuszono. Chcę, żeby moje dzieci wiedziały, że podjęłam taką decyzję, aby je chronić, być przy nich i iść razem z nimi przez życie. Nie z powodu tchórzostwa czy poczucia winy.
Zobacz też: Shakira po raz DRUGI została oskarżona o niepłacenie podatków. Mowa o ASTRONOMICZNEJ kwocie
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednocześnie gwiazda konsekwentnie twierdzi, że jest niewinna. Wedle jej słów hiszpańskie ograny podatkowe uciekają się do "zastraszania, grożenia więzieniem, narażania spokoju dzieci i wywierania presji, by nas złamać".
Chcieli sprawić, żeby opinia publiczna uwierzyła, że nie płaciłam podatków, podczas gdy prawda jest taka, że zapłaciłam o wiele więcej, niż powinnam - tłumaczy. To, co wydawało się sposobem na sformalizowanie mojej sytuacji, okazało się pułapką. Osoba, która koncertuje na całym świecie, nie może być uznawana za rezydenta podatkowego w danym miejscu tylko dlatego, że żyje tam osoba, która była wtedy ich partnerem.
Shakira wystosowała też kilka słów do osób, które mogą się zastanawiać, dlaczego teraz o tym mówi. Jak twierdzi, chodzi przede wszystkim o jej dzieci, ale także o uświadomienie ludziom, że "takich spraw nie rozwiązuje się poprzez palenie na stosie niczym inkwizycja".
Nikt nie będzie pisał mojej historii za mnie. Podobnie jak w przypadku piosenek, śpiewam, żeby odzyskać spokój i zamknąć pewien etap.