Pięć lat temu Shannen Doherty, odtwórczyni roli Brendy w serialu Beverly Hills 90210 przekazała fanom niepokojącą wiadomość, że choruje na nowotwór piersi. Aktorka od początku choroby dokumentowała swoje dramatyczne zmagania z rakiem na Instagramie, pokazując m.in. jakich spustoszeń w jej organizmie dokonały chemioterapia i radioterapia.
Niestety, okazało się, że choroba postępuje i aktorka musiała poddawać się coraz bardziej agresywnemu leczeniu. W przechodzeniu przez piekło choroby Doherty mogła liczyć na swojego męża, który "nie opuścił nawet jednego dnia chemii".
Choć po intensywnym leczeniu wydawało się, że aktorka pokonała nowotwór, w 2018 roku choroba powróciła. 47-latka poinformowała swoich fanów o złych wynikach badań markerów nowotworowych, dodając jednocześnie, że nie zamierza się poddawać.
Powtórna terapia przyniosła rezultaty. Shannen poczuła się na tyle dobrze, że przyjęła propozycję zagrania w kontynuacji serii o przygodach szóstki przyjaciół z Beverly Hills. Niestety, we wtorkowym wywiadzie dla Good Morning America emitowanym w stacji ABC News, aktorka wyjawiła, że nadal zmaga się z rakiem, który jest obecnie w czwartym stadium zaawansowania.
To gorzka pigułka do przełknięcia, na wiele sposobów - stwierdziła Doherty. Mam dni, w których zadaję sobie pytanie: "Dlaczego ja?" Ale potem pytam: "A niby dlaczego nie ja?" Czy ktokolwiek inny sobie na to zasłużył? - dodała.
Jednym z powodów, dla których dopiero teraz gwiazda otwarcie przyznała się do nawrotu choroby, była śmierć jej przyjaciela Luke'a Perry'ego w marcu 2019. Krótko przed nią usłyszała, że ma nawrót raka.
To takie dziwne, że zdiagnozowano mnie, a potem ktoś, kto wydawał się być zdrowy, odszedł pierwszy - powiedział Doherty. To było naprawdę szokujące - stwierdziła aktorka.
Shannen wyznała, że jej udział w kontynuacji serialu Beverly Hills, 90210, który został nadany w zeszłym roku w telewizji Fox, był podyktowany pragnieniem uhonorowania przyjaciela, ale także okazją, aby udowodnić, że może kontynuować pracę pomimo swojej choroby.
Jednym z powodów, dla których wystąpiłam w tym serialu, i o którym tak naprawdę nikomu nie powiedziałam, było to, że chciałam przekazać innym, że osoby w czwartym stadium raka też mogą pracować - wyjaśniła.
Na koniec gwiazda dała do zrozumienia, że jest gotowa do dalszej walki:
Nasze życie nie kończy się w momencie, gdy dostaniemy diagnozę. Wciąż mamy jeszcze coś do zrobienia - zaznaczyła.