Karierę Marty Linkiewicz w show biznesie można traktować w kategorii fenomenu. "Imprezowa" warszawianka już od pięciu lat funkcjonuje w branży rozrywkowej, trudniąc się szeroko pojętym infuencerstwem. Przez ten czas u Linkimaster zaszła ogromna przemiana: picie wódki i imprezowanie z raperami przedsiębiorcza bizneswoman zamieniła na codzienne treningi i walki w oktagonie, którymi znacznie podreperowała swój domowy budżet.
Nietrudno się domyślić, że rewelacje o seksualnych ekscesach, do których miało dojść w słynnym już autokarze grupy Rae Sremmurd, przysporzyły (wówczas) nastolatce wielu problemów. Wyznania Martusi usłyszała cała Polska, a konsekwencje jej "otwartości" musiała ponieść również jej rodzina.
O trudach dorastania w cieniu skandalu wywołanego przez Martę postanowiły opowiedzieć obie siostry Linkiewicz, pojawiając się w najnowszym filmie Krzysztofa Gonciarza. Popularny youtuber spędził z 24-latką cały dzień, wypytując ją między innymi o kulisy jej codzienności na samym początku "kariery". Okazuje się, że nie tylko Marta musiała ponieść ogromną cenę za swoje błędy młodości: z linczem i hejtem borykała się również młodsza od niej o 6 lat Katarzyna, która uczęszczała w tamtym okresie do gimnazjum.
Moja siostra była wtedy w gimnazjum, ona już o tym wiedziała, prosiłam ją, żeby nie mówiła rodzicom - mówiła Marta ze łzami w oczach. Z jej strony to było oczywiste. Widziałam, że była przybita. Dzieci za nią krzyczały: jaka siostra taka siostra. No ale co? Ch*j im w oko. Nie no, nie było fajnie.
Okazuje się, że w trosce o swoje bezpieczeństwo Kasia musiała zmienić nazwisko. Linki postanowiła przy nim pozostać, a nawet zrobić z niego swój znak towarowy.
Moja siostra i moja mama mają inne nazwiska niż ja, zmieniły je, bo nie chciały być Linkiewicz. Ja nie miałam z tym problemu, bo wiadomo... Moja mama chciała, żebym ja też zmieniła nazwisko. W pewnym momencie było bardzo gorące i wszyscy kojarzy je ze mną i to było dla nich męczące.
18-letnia Kasia przyznała, że okres szkolny był dla niej wyjątkowo traumatyczny. Historia z autokarem odbiła się na jej relacjach z Martą i przysporzyła jej wiele przykrości.
Teraz bardzo dobrze dogadujemy się z Martą, kiedyś było ciężej - zaczęła Kasia. Ja byłam młodsza, Marta też. Były jakieś sprzeczki. Chodziłam też do bardziej patologicznego gimnazjum i wiesz, jakie tam są osoby. Są nieciekawe... Byli nieprzychylnie do mnie nastawieni. Były różne krzywe akcje, były docinki, teksty, to było strasznie niemiłe. Jak nauczyciele się dowiedzieli, byli tacy... no nie wiem, ciężko wspominam ten okres.
Nastolatka wróciła pamięcią do momentu, w którym grupa SB Maffija wypuściła numer Gustaw, w której otwarcie naśmiewali się z Linkiewicz. To właśnie wtedy matka dziewczyn namówiła młodszą z córek, aby zmieniła nazwisko.
To się zaczęło, jak byłam w 1 gimnazjum, później w 3 gimnazjum Bedoes zrobił kawałek i tam było: "czarno na białym jak Marta Linkiewicz". Szłam wtedy do liceum, były listy, kto się dostał i ja nie chciałam, żeby patrzyli na mnie przez pryzmat Marty. Żeby to nie było tak, że nawet mnie nie poznali, a już są do mnie uprzedzeni. Jak kogoś poznaje, to nie mam ochoty o tym wszystkim mówić. Moja mama też słyszała ten kawałek, stwierdziła, że to w sumie trochę za dużo, że czy może nie chce zmienić nazwiska. No i ja, że w sumie racja. Wtedy ja i moja mama zmieniłyśmy nazwisko na mojej mamy. Uważam, że to była dobra decyzja.
Nie kryjąc emocji, młodsza siostra Marty stwierdziła, że mimo wszystko cała ta historia bardzo ją wzmocniła. Kasia cieszy się, że 24-letnia dziś celebrytka zerwała ze starymi przyzwyczajeniami i odnalazła swoją drogę.
Jestem silniejsza mimo wszystko. Dla dziecka niefajne to było, ale teraz jest okej. Z Martą było dość ciężko po tym wszystkim, bo to nie było tak, że ona chciała się pochwalić, to wyszło przez przypadek. Dobrze, że teraz idzie tą ścieżką, którą idzie - dodała na koniec.
Współczujecie jej?