Franciszek Broda zdobył rozgłos przed rokiem, gdy, mając jeszcze 17 lat, przyznał otwarcie, że jest osobą homoseksualną. W wyznaniu tym nie byłoby z pewnością nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że chłopak jest blisko spokrewniony z jednym z prominentów Prawa i Sprawiedliwości, którego politycy raczej nie należą do zwolenników społeczności LGBT. Broda jest mianowicie siostrzeńcem Mateusza Morawieckiego.
Przypomnijmy: Siostrzeniec premiera wyznaje: "Jestem LGBT. Nikt, kto dyskryminuje innych, nie powinien RZĄDZIĆ KRAJEM"
Młody aktywista zamilkł na kilka miesięcy, lecz teraz wrócił ze zdwojoną siłą, udzielając wywiadu na kanale YouTube braci Sekielskich. W rozmowie z Remigiuszem Kadelskim Broda porusza m.in. temat tego, jak i dlaczego zaangażował się w politykę. Przyznał, że bardzo martwi go lekceważący stosunek władzy do problemów ludzi młodych.
Ja od zawsze jestem społecznikiem i po prostu jak słyszę hasła, które są szkalujące, które szkalują ludzi, to nie mogę wytrzymać. Mam wrażenie, że jak ktoś to usłyszy, to może się stać coś złego. Nie mamy też w Polsce darmowej, dobrej pomocy psychologicznej i psychiatrycznej, więc to wcale nie jest tak, że jeżeli ktoś popadnie w depresję, to rodzice, którzy nie mają pieniędzy, będą w stanie pomóc dziecku. Czasami są rodzice, którzy zgadzają się z posłem Żalkiem, który tak powiedział, że ich dziecko jest chore psychicznie i O JEJKU CO ZROBIĆ - mówił Broda.
Co ciekawe, Broda sam nie ukrywa, że przygodę z polityką zaczął od młodzieżówki Prawa i Sprawiedliwości. Jak przyznaje, początkowo wierzył w powielane do znudzenia brednie na temat rzekomej "ideologii LGBT". Dopiero z czasem zauważył, jak błędne jest to myślenie.
Nasze jedyne działania, jakie tam były, to roznoszenie ulotek czy pójście na jakieś wydarzenie ładnie ubranym i złożenie kwiatów na pomniku, ale społecznie (mimo tego, że byłem w młodzieżówce PiS-u), byłem po tej drugiej stronie. Byłem przeciwko TVP, sytuacja w kościołach mnie drażniła i nie tolerowałem tego, że ktoś nie szanuje drugiego człowieka... żeby było zabawnie, byłem przeciwny LGBT, ale nie przeciwny osobom homoseksualnym, tylko ja miałem w głowie, że to faktycznie jest ruch, organizacja... Mówię tu o sytuacji, gdzie w jednym środowisku LGBT jak się dowiedzieli o tym, że jestem gejem i należę do młodzieżówki PiS-u, to nie patrzyli na mnie przychylnie i nie potraktowali mnie zbyt dobrze, ale dzisiaj trochę rozumiem dlaczego.
Nie ma co ukrywać, że z Frankiem nikt wywiadu raczej by nie przeprowadził, gdyby nie jego znany wujek. Naturalnie więc padło kilka pytań o stosunek nastolatka do premiera.
Nie mamy kontaktu i to nie ze względu na to, że ja popieram inną stronę polityczną, tylko bardziej ze względu na to, że po pierwsze: to jest premier kraju. On ma swoje obowiązki i czy ktoś go lubi, czy nie lubi, czy popiera tę partię, czy nie, to nie można mu zarzucić, że nie ma obowiązków... Po drugie, on mieszka w Warszawie, ma rodzinę swoją bliższą... Nie mamy ze sobą kontaktu i tak było zawsze. Nie mogę powiedzieć, że jest to spowodowane tym, że mamy inne poglądy polityczne - przyznał bez zbędnego dramatyzowania młody aktywista.
Choć kontakt Franka z wujkiem jest raczej znikomy, chłopak nie wyklucza potencjalnej rozmowy z nim na tematy ogólnopolityczne. Zapytany, czy usiadłby z nim razem do stołu, odpowiedział bez chwili namysłu.
Tak, usiadłbym. Bez żadnego problemu. Ja jestem też trochę osobą, która lubi dyskutować i do momentu kiedy ktoś ze mną dyskutuje, a nie np. mnie przedrzeźnia, nie przekrzykuje, czy nie mówi jakichś super skrajnych poglądów, które są na tyle idiotyczne, albo niebezpieczne dla innych osób, że powinienem w tym momencie powiedzieć "STOP, nie idziemy w to dalej", to ja jestem osobą, która chętnie dyskutuje na różne tematy światopoglądowe, seksualne i różne inne, więc nie miałbym żadnego problemu.
Myślicie, że Morawiecki zechce kiedyś wysłuchać racji własnego siostrzeńca?