Po tym, jak Jacek Żalek wyznał w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zalewską, że osoby LGBT to "nie ludzie, lecz ideologia", w Polsce na nowo rozgorzała dyskusja na temat mniejszości seksualnych. Oliwy do ognia dolał Andrzej Duda, który stwierdził, że "LGBT jest groźniejsze niż komunizm". I choć po fali krytyki, która spłynęła na niego także z zagranicy, próbował tłumaczyć, że ceni różnorodność, nie udało mu się jednak zatrzeć fatalnego wrażenia.
Niespodziewanie na antenie TVN24 głos zabrał siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego. Franciszek Broda ma 17 lat i jest uczniem jednego z wrocławskich liceów. Nastolatek zaznaczył, że sam jest osobą homoseksualną i niedawno dokonał coming outu. Jego rodzice przyjęli ten fakt z dużym spokojem, natomiast z wujem nigdy nie poruszał tematu swojej orientacji seksualnej.
Tak jestem człowiekiem LGBT - powiedział i wytłumaczył, jak wyglądają jego relacje z wujkiem. Nie rozmawiałem o tym z wujkiem ani razu. Nie słyszałem, aby się do tego odnosił. Traktuje to w ten sposób, że to nie jego sprawa. Myślę, że tak to zostanie - dodał.
Broda przyznał, że udzielał się w młodzieżówce PiS, gdyż w pewnym momencie życia stwierdził, że powinien popierać tę partię. Podkreślił, że jego orientacja seksualna w szeregach partii została przyjęta neutralnie.
Starałem się im mówić, że osoby LGBT nie są złe, że Andrzej Duda nie powinien dzielić ludzi - podkreślił.
Siostrzeniec Morawieckiego odniósł się również do ostatnich wypowiedzi członków PiS na temat osób LGBT.
Nie chcę, by ktokolwiek mnie dyskryminował. Politycy PiS nie zdają sobie sprawy z tego, że to może doprowadzać do samobójstw - podkreślił i dodał, że poczuł się dotknięty tymi komentarzami. Ostatecznie wystąpił z PiS i obecnie jest związany z liberalną młodzieżówką. Zapowiedział także, że ma zamiar nadal angażować się w politykę.
Myślicie, że czeka go poważna rozmowa z wujkiem?
Zobacz również: Mama Roberta Biedronia apeluje do Andrzeja Dudy: "Proszę, żeby nie krzywdził pan naszych dzieci. To potwornie BOLI I RANI"