W tym roku Natalia Siwiec zdecydowała się spełnić swoje kolejne marzenie i pojechać do Nevady na festiwal Burning Man. Jeszcze kilka lat temu kojarzył się on głównie z subkulturami oraz kulturą niszową, dziś przyciąga celebrytów i bogaczy z całego świata. Przebywanie Natalii z "ludźmi, którzy oferowali swoje usługi za darmo" było wystarczającym powodem, żeby pojawić się w studio Dzień Dobry TVN.
Zobacz też: Siwiec o festiwalu "Burning Man": "Nie ma tam pieniędzy, jest wymiana barterowa. Miałam słodycze!"
Od momentu powrotu do Polski celebrytka chętnie opowiada o swoich przeżyciach i przemianie, jaką przeszła w trakcie festiwalu. Zapewnia, że na pustyni czuła się jak w domu i porównuje to doświadczenie do... macierzyństwa. Siwiec przyznała, że wyjazd zmienił jej podeście do imprezowania. Twierdzi, że nie wie czy od tej pory "Ibiza będzie dla niej atrakcyjna":
Zmieniło mi się podejście. Nigdzie nie chce mi się wychodzić. Zastanawiam się, czy na Ibizie teraz będzie dla mnie atrakcyjnie. Dużo w moim życiu się zmieniło. Cały czas myślę, żeby tam wrócić. Czasami lecą mi łzy, jak widzę filmiki. Lubię gorąco, jest dużo kurzu, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Nawet jazda na rowerze nie była taka ciężka. To, że nie ma pieniędzy jest rewelacyjne. Wiesz, że zawsze możesz kogoś poprosić o jedzenie, o wodę – powiedziała.