Koncert Beyonce w Polsce odbił się szerokim echem w mediach. We wtorek i środę artystka wystąpiła na warszawskim PGE Narodowym, a Instagram zalały zdjęcia i relacje z tego wydarzenia.
Wśród tysięcy fanów, którzy przyszli zobaczyć amerykańską gwiazdę, znalazła się dziennikarka "Faktu", Patrycja Malik. Niestety jej radość z koncertu przyćmił incydent z udziałem pracownika obsługi.
Za wejściówkę w sektorze C01 zapłaciłam łącznie 780 zł. Po przyjechaniu na Stadion Narodowy szybko znalazłam swoje miejsce. Kiedy opuściłam składane siedzenie, okazało się, że jest zepsute. Z konstrukcji wystawał pręt - relacjonuje Malik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skandaliczne zachowanie pracownika na PGE Narodowym
Kobieta zgłosiła sprawę obsłudze i po jakiś czasie pojawiło się trzech mężczyzn.
Jeden z nich, mający około 50-60 lat, zaczął oglądać krzesełko i próbował je naprawić. (...) W końcu poddał się i odkręcił krzesełko. Kiedy je zabierał, zapytałam: co ja mam teraz zrobić? "Może pani klęczeć, może się akurat jakiś fajny facet trafi" - zaśmiał się, bo zapewne uznał się za zabawnego - pisze Patrycja.
Po jakimś czasie kobieta doczekała się naprawy krzesełka, ale "niesmak pozostał". Na prośbę dziennikarki do sprawy odniosły się służby prasowe stadionu.
Pragnę podkreślić, że jest nam niezmiernie przykro (...) natychmiast po otrzymaniu zgłoszenia od Pani podjęliśmy kroki mające na celu wyjaśnienie sytuacji (...). Przytoczone przez Panią słowa, jakie miały paść z ust pracownika technicznego, są haniebne i niedopuszczalne - ocenia rzeczniczka Małgorzata Bajer, informując jednocześnie, że pracownicy ochrony i techniczni nie są bezpośrednimi pracownikami PL.2012+, operatora PGE Narodowego.
Sytuację tę zgłosiliśmy do osób odpowiedzialnych za nadzór nad realizacją umów z podmiotami zewnętrznymi. Będziemy ten temat monitorować i domagać się wyjaśnienia oraz wyciągnięcia konsekwencji wobec osoby, która miała zachować się tak skandalicznie - czytamy w oświadczeniu.