W ostatnią środę polskie media obiegła informacja o postępowaniu prowadzonym przeciw 48-letniemu mężczyźnie, który miał wzbogacać się na wystawianiu faktur za usługi, których w rzeczywistości nie świadczył. Łącznie faktury miały być wystawione na kwotę ponad 14,5 milionów złotych. Według doniesień Super Expressu podejrzany miał współpracować z osobami znanymi w świecie show biznesu, w tym z muzykiem Janem B. Muzyk został już w tej sprawie przesłuchany. W warszawskiej prokuraturze spędził w środę niemal 1,5 godziny. Artysta usłyszał ponoć zarzuty wyłudzania podatku VAT i posługiwania się "lewymi fakturami" na około 200 tysięcy złotych oraz niezapłacenia VAT w wysokości 50 tysięcy złotych.
Z "potknięcia" Jana B. natychmiast postanowił skorzystać Paweł Kukiz, od dobrych kilku tygodni kojarzony przede wszystkim z zamieszaniem wokół projektu ustawy "Lex TVN". To właśnie Kukiz oraz jego partyjni koledzy doprowadzili do reasumpcji głosowania i ostatecznie przepchnięcia ustawy, która początkowo została odrzucona przez Sejm. Takie zachowanie polityka wyraźnie nie spodobało się w połowie sierpnia Janowi B., który swego czasu był z Kukizem bardzo blisko. Panowie nagrali nawet wspólny album, który ujrzał światło dzienne w 2003 roku.
Niestety ja nie jestem tym zaskoczony, bo nawet jak był moim kolegą, to i tak nie można było na niego liczyć… Boję się o moją Polskę - napisał przed trzema tygodniami na Facebooku Jan B. pod okładką krążka z zamazanym nazwiskiem Kukiza.
Zatrzymanie Jana B. przez prokuraturę musiało sprawić Kukizowi wiele satysfakcji. Nowy ulubieniec PiS-u postanowił bowiem odnaleźć stary wpis byłego kolegi i odrobinę z niego zadrwić.
Ważne, że ty liczysz doskonale - napisał Kukiz obok uśmiechniętej emotikony, dając jasno do zrozumienia, że pije tu do podatkowych przewałów Jana B..
Przypomnijmy: Kinga Rusin siedzi&myśli o "PROSTYTUCJI POLITYCZNEJ": "Przez ile politycznych łóżek przeszli taki Kukiz czy Ogórek?"
Trafił swój na swego?