Lifestylowy blog Kasi Tusk, który swego czasu doczekał się nawet parodii w postaci profilu prowadzonego przez dwóch internautów, dobrze sobie radzi w zmieniającej się wirtualnej rzeczywistości. Córka byłego premiera zaskarbiła sobie przez lata sympatię wiernych czytelniczek, zapatrzonych w minimalistyczny styl influencerki. Dzięki sporej grupie obserwatorów ostatnimi czasy Katarzyna rozszerzyła swoją działalność o sklep z odzieżą i gadżetami do domu.
"Jesienna" Katarzyna Tusk zmierza z mężem na herbatkę u mamy, czule tuląc córeczkę (ZDJĘCIA)
Fanka pięknych wnętrz inspiracji do urządzania swego domu w Sopocie szuka w różnych miejscach. Niedawno celebrytka postanowiła zaznajomić się z ofertą dużej sieciówki, by z je wirtualnych półek przenieść do swego domowego zacisza kilka klimatycznych, świątecznych dodatków. Przeglądając strony sklepu w pewnym momencie natknęła się na dziwnie znajomy widok.
Okazało się, że sieciówka zamieściła na swojej stronie zdjęcie z bloga Katarzyny.
Gdy siedzisz sobie spokojnie na kanapie i przebierasz nóżkami na myśl o nowych świątecznych poszewkach na poduszki i świeczkach o zapachu cynamonu, ale gdy wchodzisz na stronę Zara Home ogarnia cię dziwne uczucie konsternacji i zdziwienia jednocześnie. Przeglądałam sobie bowiem nową kampanię tej marki i wszystkie ich nowości aż natknęłam się na zdjęcie i pomyślałam: „o kurczę, ale podobne to okno do mojego na tym zdjęciu”. Kilka sekund intensywnej pracy neuronów, dwa mrugnięcia powiek, przysunięcie laptopa do twarzy tak, że zetknął się z moim nosem i wciąż nie bardzo wierzyłam w to, co widzę. To nie jest okno podobne do mojego - pomyślałam - to JEST moje okno. Mój żywopłot, gałęzie mojej leszczyny, moje zasłony, moje niedomykające się klamki - opisuje blogerka.
Katarzyna dodaje, że przed publikacją jej fotki ktoś zastąpił na zdjęciu poduszki pochodzące z magazynów innej sieciówki, poduszkami z Zary Home.
Tylko poduszki (notabene z hm-u) ktoś w odpowiednim programie zamienił na te z Zary. I teraz pytanie do Was: powinnam czuć się zaszczycona czy może jednak bardziej wkurzona? - pyta Kasia.
Internautki nie mają wątpliwości, że blogerka powinna dochodzić swoich praw.
No tak, przecież to jest biedna, malutka, rodzinna, polska firemka. Nie stać ich na to, żeby uczciwie zapłacić za pracę i twórczość innych - pisze poruszona Natalia Klimas.
"Bardzo dziwne, że taka firma stosuje takie praktyki... A przynajmniej powinni byli zapytać", "oni jednak na tym zarabiają. Co innego, gdyby to był amatorski blog o pięknych wnętrzach, ale zarabiać na, mimo wszystko, kradzionym zdjęciu? Przesada", " Ja myślę że mogli po prostu zapłacić, w końcu mówimy o multimilionowej korporacji...", "Nikt nie ma prawa wykorzystywać naszych zdjęć bez zgody właściciela" - piszą internautki.