Tadeusz Rydzyk to bez wątpienia najbardziej przedsiębiorczy duchowny w naszym kraju. Choć katolicki biznesmen nie tylko otrzymuje wsparcie partii rządzącej, której przedstawiciele później chętnie wybierają się z wizytą do jego mediów, to może też liczyć na regularne wpłaty bezgranicznie ufających mu wiernych. Niestety w ostatnim czasie najwyraźniej pieniądze nie płyną do niego tak wartkim strumieniem jak kiedyś, bo nieustannie prosi o kolejne datki.
Słynny toruński biznesmen w ostatnim czasie gości w mediach głównie za sprawą kolejnych apeli o finansowego jego mediów. Niedawno głośno było o tym, że Tadeusz Rydzyk musiał wziąć pożyczkę na nowy wóz transmisyjny dla Telewizji Trwam i liczył, że jego potrzeby sfinansują wierni. Wcześniej z kolei skromnie zasugerował, że przydałyby mu się "miliard czy dwa" z rządowej kasy.
Teraz obrotny duchowny kolejny raz apeluje - zgadliście - o jeszcze większe pieniądze. Tym razem na antenie Radia Maryja ojciec Tadeusz poprosił o wyższe datki z powodu koronawirusa, który zatrząsł najwyraźniej także jego medialnym imperium. Wyraźnie niezadowolony z takiego stanu rzeczy duchowny grzmiał na falach stworzonego przez siebie radia, że epidemia rujnuje jego sytuację finansową.
W poważnej sytuacji pandemii koronawirusa bardzo trudno zwrócić mi się do państwa, słuchaczy i widzów Telewizji Trwam, ale czynię to w trosce o istnienie naszych mediów. Prosimy, abyście nie odkładali na potem przekazywania pomocy materialnej na funkcjonowanie i istnienie jakże ważnych dla Polski i Polaków mediów. (...) Przed pandemią ofiary, przy bardzo oszczędnym gospodarowaniu, starczyły skromnie od pierwszego do pierwszego. Teraz kiedy zarobki spadają, jest realna obawa o istnienie Radia Maryja, Telewizji Trwam i "Naszego Dziennika" - przemówił do słuchaczy biznesmen.
Jednocześnie Rydzyk podkreślił, że jeżeli żyjący skromnie emeryci nie przekażą jeszcze większych środków na finansowanie jego mediów, to prowadzonym przez niego biznesom może grozić zamknięcie.
Bez tej pomocy grozi nam zamknięcie Radia Maryja i Telewizji Trwam. Podobnie bez kupowania, najlepiej zaprenumerowania "Naszego Dziennika", też grozi jego zamknięcie - postraszył swoich "fanów" duchowny.
Oprócz tego redemptorysta nie odmówił sobie okazji do tego, aby wbić szpilę (i tak wyjątkowo przyjaznej jego mediom) partii rządzącej. Stwierdził jedynie gorzkim tonem, że Telewizja Trwam nie może liczyć na 2 miliardy wsparcia z budżetu tak, jak TVP i musi polegać na datkach od słuchaczy. Nie przepuścił też okazji do zadania ważnego, filozoficznego pytania na temat zakończenia funkcjonowania prowadzonych przez siebie mediów.
Czy możemy na to pozwolić, przy morzu mediów liberalno-lewicowych i naszym niewielkim procencie mediów katolickich i polskich? - dramatyzował duchowny.
Dorzucicie się?