Choć 2024 rozpoczął się zaledwie kilka dni temu, polski show-biznes już doczekał się pierwszego, dużego skandalu. Mowa tu rzecz jasna o sylwestrowej burdzie z Danielem Martyniukiem w roli głównej. Przypomnijmy, że syn gwiazdora disco polo miał wszcząć awanturę w jednym z luksusowych hoteli w Zakopanem. Według doniesień "Super Expressu" i Onetu jedyny potomek Zenka i Danuty Martyniuków miał zachowywać się agresywnie wobec swej żony Faustyny i zaczepiać innych gości. Po ingerencji ochrony oraz dwukrotnej interwencji policji młody Martyniuk trafił do aresztu.
Po wyjściu na wolność ukochana Daniela wydała oświadczenie, w którym otwarcie posądziła media o kłamstwa i potępiła publikacje na temat wybryków męża. Sam Martyniuk udostępnił wpisy Faustyny na swoim profilu. Niedługo później mężczyzna odebrał także telefon od redakcji Pudelka, w rozmowie z naszą reporterką był jednak dość oszczędny w słowach.
Nowe szczegóły awantury z udziałem Daniela Martyniuka
Daniel Martyniuk zdążył już opuścić areszt i wszystko wskazuje na to, że w obliczu skandalu nie zmierza usunąć się w cień - ostatnio zapowiedział nawet muzyczny debiut. Rodzime media, jak na razie nie odpuszczają jednak synowi znanemu muzyka i co rusz rozpisują się o kolejnych szczegółach zakopiańskiej burdy z jego udziałem. Ostatnio o skandalu sylwestrowej nocy opowiedział obecny na miejscu ochroniarz, teraz w rozmowie z Super Expressem głos zabrał zaś muzyk, który za sprawą Martyniuka mógł stracić cenny instrument.
Marcin Skaba, bo o nim mowa, to skrzypek, który w sylwestrową no wystąpił na scenie koncertu TVP wraz z zespołem Joanny Liszowskiej, Lisha & The Men. W rozmowie z "Super Expressem" muzyk opowiedział o incydencie z udziałem Martyniuka, do którego doszło właśnie tej nocy. Tabloid już wcześniej donosił, że podczas głośnej awantury w Zakopanem uwagę Daniela zwróciły dwa popularne instrumenty - znajdujące się w lobby pianino oraz skrzypce, a dokładniej smyczek odebrany jednemu z gości. Okazuje się, że był to smyczek należący właśnie do Marcina Skaby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skrzypek o zachowaniu Daniela Martyniuka. Wspomniał o sytuacji ze smyczkiem
W rozmowie z "SE" skrzypek zdradził, iż wówczas powierzył swój instrument muzykom z grupy Felivers i udał się do pokoju po głośnik. W tym czasie Daniel Martyniuk miał próbować "dorwać się" do jego skrzypiec, trzymanych przez jednego z członków zespołu. Ostatecznie zdołał sięgnąć jedynie po smyczek.
Udało mu się wyrwać z ręki kolegi jedynie smyczek, którym, jak mi doniesiono, wymachiwał, biegając pomiędzy innymi gośćmi. Menadżer jednej z gwiazd zdobył się na odwagę, żeby mu go wyrwać. Na szczęście nie udało mu się go uszkodzić - relacjonował w rozmowie z "Super Expressem" właściciel instrumentu.
Marcin Skaba zaznaczył, że nie widział wybryków Daniela osobiście, z opowieści słyszał jednak, że cała sytuacja wyglądała "strasznie". Muzyk zdradził, iż już wcześniej dostrzegł, że Martyniuk zachowuje się dziwnie i próbował wyciągnąć do niego pomocną dłoń. Jego propozycja spotkała się ponoć ze zdecydowaną odmową.
(...) Podszedłem i zapytałem, czy może mu pomóc, może do pokoju odprowadzić, ale moja wyciągnięta dłoń spotkała się z agresją i wyzwiskami. Z boku była płacząca blondynka i ktoś ją pocieszający, ale wtedy nie powiązałem tych faktów - dodał w rozmowie z "SE".
Marcin Skaba w rozmowie z tabloidem nie ukrywał, że instrument, który próbował zabrać Daniel, ma ogromną wartość. Jak wyjaśnił, są to bowiem wykonane na zamówienie "klasyczne skrzypce lutnicze", za które zapłacić trzeba nawet 40 tysięcy złotych. Choć muzyk w rozmowie z "Super Expressem" otwarcie przyznał, że mało co nie stracił wyjątkowo kosztownego instrumentu, jednocześnie wykazał się wobec Daniela dużą dozą empatii. Jak stwierdził, młody Martyniuk potrzebuje wsparcia i jego zdaniem to właśnie muzyka mogłaby być dla niego formą terapii. Skaba w wywiadzie zaoferował także Danielowi swoją pomoc.
Zobacz również: Ochroniarz hotelu ujawnia kulisy afery z Danielem Martyniukiem: "Czuł się WIELKĄ GWIAZDĄ, groził, że nas zniszczy"