Sławomir Świerzyński od dekad gra z zespołem Bayer Full, którego to jest niesłabnącym liderem. Mimo że w ostatnich latach wokaliści mieli silną pozycję na scenach publicznego nadawcy, to niedawno pojawiła się pewna rysa w tych relacjach. Niespełna miesiąc temu Świerzyński wydał oświadczenie na Facebooku, w którym to postraszył (?), że "zamierza zaprzestać współpracy z TVP". Dodał nawet, że będzie namawiał koleżanki i kolegów z disco polo do podjęcia podobnych kroków.
Od pewnego czasu wylewa się na nas kolejne absurdalne pomówienia i oszczerstwa. Oświadczam, iż zamierzam zaprzestać współpracy z TVP, pomimo wcześniejszych ustaleń. Muzyka, a zwłaszcza piosenka taneczna wymaga dobrej aury i atmosfery do dawania publiczności radości i uśmiechu, a takiego klimatu obecnie w TVP nie ma. Będę namawiał moje koleżanki i kolegów z DP o zaprzestanie współpracy z TVP. Gramy tę muzykę od 1990 r. na koncertach w Polsce i za granicą, jeden koncert naprawdę nie ma dla nas znaczenia. Przykre jest to, że pomimo tak doskonałych wyników oglądalności TVP z udziałem DP, nadal traktuje się nas jako niedouczonych i zapyziałych muzykantów - pisał na Facebooku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wątek ten Świerzyński rozwinął nieco bardziej w rozmowie z Onetem. Wokalista przez wiele lat zaangażowany był w politykę, a jego nazwisko często zestawia się z obecnie rządzącą partią. W wywiadzie zaznaczył jednak, że nie ma nic wspólnego z Prawem i Sprawiedliwością, a do TVP wysłał sygnał, że poczuł się wykorzystany...
Wysłałem do TVP sygnał, że zdaję sobie z tego sprawę, że kiedy byłem potrzebny, to mnie, nas, disco polo wykorzystywali. A jak jest zmiana frontu, to jesteśmy be. Zacząłem się zastanawiać, kim my jako muzycy disco polo jesteśmy, kim ja jestem - mówił w rozmowie.
Lider zespołu Bayer Full zwierzył się również, że w pewnym momencie dopadły go egzystencjalne rozważania, w których to zastanawiał się, czy po tym, jak okazało się, że TVP chce zrezygnować z disco polo - jest w ogóle artystą. Szybko doszedł jednak do wniosku, że odpowiedź na to pytanie jest twierdząca, bo wyznacznikiem artyzmu jest w końcu radość ludzi, którzy chcą się bawić do jego utworów.
ZOBACZ: Sławomir Świerzyński ogłasza, że znalazł sobie nowe zajęcie: "Wziąłem się za HANDEL NAWOZAMI"
Jestem artystą. Doszedłem do wniosku, że artysta to ten, który potrafi zrobić coś, w moim przypadku, piosenkę, przy której ludzie chcą się bawić, tańczyć, śpiewać. Niech ci krytykanci z TVP i z innych miejsc napiszą taką piosenkę lekką, łatwą i przyjemną. Niech spróbują, proszę bardzo. I niech tę piosenkę pokocha milion, dwa, trzy miliony ludzi - stwierdził skromnie.
Świerzyński wyjawił również, że doskonale zdaje sobie sprawę, że był potrzebny "PiS-owskiej telewizji", by podbić oglądalność, przyciągnąć określony elektorat i zapewnić rozrywkę. Piosenkarz nie ukrywa, że wiele zmieniło odejście prezesa, gdy Jacek Kurski stracił swoją posadę w TVP. Dodał, że właśnie wtedy rozpoczęto "nagonkę" na muzyków disco polo i zaczęło się "przeszukiwanie faktur" i opowiadanie, że wokaliści zarabiali na koncertach kokosy. Rzeczywistość ma być zupełnie inna, bo Świerzyński ocenia, że wcale nie zarobił tak dużo...
Na koncertach? Może 80 tys. zł. Ale przez całe te lata, kiedy rządzi PiS. Nie chcę wymieniać artystów z tzw. wysokiej półki, którzy biorą od TVP minimum 150 tys. zł za koncert - opowiedział w Onecie.
Dziennikarka zapytała Sławomira, czy ma na myśli między innymi Marylę Rodowicz, jednakże w odpowiedzi wyjawił, że chodzi "o jeszcze inną divę". Tu Magdalena Rigamonti przywołała Edytę Górniak. Piosenkarz nie chciał jednak odpowiedzieć wprost... W obronie wszystkich wokalistów disco polo polecił jednak, by prześwietlono innych występujących w TVP i sprawdzono, ile oni zarobili w tym czasie.
Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem. To, co ja zarabiałem w TVP, to nie są jakieś wielkie pieniądze, a audyty robią takie, jakby to były miliony i to gdzieś nielegalnie, pod stołem przekazywane. Kpina. Jak już, to niech sprawdzą wszystkich wykonawców, nie tylko disco polo, ile zarobili w ostatnim czasie w TVP, a nie nas się czepiają. Od 1990 r. mamy cały czas pod górkę, to nasze disco polo ma pod górkę - ubolewał w rozmowie z Onetem.
Pieśniarz poruszył również temat osób homoseksualnych. Stwierdził, że nie ma zamiaru się z nikogo wyśmiewać, a podczas wywiadu przypomniano mu, że kilka lat temu opowiadał, że gdyby jego syn okazał się gejem - to wyrzuciłby go z domu. Teraz żachnął się, że jego zdaniem jest w końcu "niewyobrażalnie tolerancyjny"...
Byliśmy na wczasach w Tajlandii i tam poznaliśmy dwie lesbijki i mieliśmy super towarzystwo. Naprawdę. I moje dzieci są tolerancyjne i wnuki też - mówił.
Cóż, Sławkowi nie można odmówić braku szczerości... Myślicie, że wspomniane "diwy z TVP" poczują się wywołane do tablicy?