Zosia Ślotała jak wiele innych celebrytek promuje się ostatnio dzięki macierzyństwu. Nie ukrywa, że zarabia na blogu, na którym prezentuje luksusowe ubranka dla niemowląt i kaszmirowe dresy dla kobiet po porodzie. Mimo to zapewnia, że dba o prywatność i nie zamierza pokazywać twarzy dziecka na blogu czy Instagramie. Decyduje się jedynie na "stópki" czy "główkę". W przeciwieństwie do Anny Wendzikowskiej, która regularnie publikuje zdjęcia córki, Ślotała chce ponoć dać dziecku wolny wybór w przyszłości:
Nie pokazuję dziecka, bardzo tego pilnuję, to będzie jej decyzja. Mogę pokazać stópkę, nóżkę, główkę. Blog wynikał z potrzeby usłyszenia opinii innych matek W ciąży potrzebowałam kontaktu z innymi mamami. Nie chodziło o to, żeby się na tym wypromować. Gdybym totalnie wycięła sferę dziecka, to byłoby nieautentyczne.
Myślicie, że celebrytki, które nie opowiadają o swojej ciąży są "nieautentyczne"?
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news