Monika Banasiak, znana w celebryckim świecie jako była żona mafiozy Andrzeja "Słowika" Banasiaka, niestrudzenie walczy o status celebrytki. Do tej pory mogło się nawet wydawać, że Banasiak bardzo poważnie traktuje przede wszystkim swoją karierę muzyczną. W najnowszym wywiadzie dla magazynu Wprost zostało wyjaśnione, że jest to dla niej jedynie pewna forma zabawy.
Wiem, co umiem robić, a co niekoniecznie mi wychodzi. Śpiewanie nie jest mi pisane, nie mam głosu, nadrabiam scenicznie, to prawda, ale sądzę, że powinnam skupić się na pisaniu książek - przecież skończyłam klasę humanistyczną. Ja po prostu bawię się tą muzyką. Jeff Bezos chciał polecieć w kosmos, ja chciałam nagrać teledysk - tłumaczy Słowikowa, posługując się nie lada abstrakcyjnym porównaniem.
Na muzycznych aspiracjach paracelebrytki rozmowa się jednak nie zakończyła. Przeprowadzająca wywiad dziennikarka Paulina Socha-Jakubowska zapragnęła dowiedzieć się, jakim cudem Monicetarget="_blank"> Banasiak udaje się pogodzić wyzywający wizerunek prezentowany w mediach społecznościowych z zawodem pielęgniarki. Okazuje się, że kobieta nie miała zbyt dużego wyboru, jak tylko zakasać rękawy i wziąć się za ciężką pracę. Znalazła się bowiem w finansowym dołku.
Miałam gigantyczne zobowiązania finansowe. Umówmy się, z marnej pensji pielęgniarki nie byłabym w stanie ich spłacić. Musiałam spłacić sąd i urząd skarbowy. Nie mieli mi czego zabrać, bo nie miałam nic. Ani samochodu, ani mieszkania. Zresztą do tej pory nie mam, mieszkam w wynajętym mieszkaniu. W pół roku, z ciężko zarobionych przeze mnie pieniędzy, oddałam 45 tysięcy złotych zobowiązań. Na szczęście pozamykałam wszelkie sprawy finansowe, dziś nie mam długów. Tyle, że żeby to osiągnąć, pracowałam i zresztą wciąż pracuję na trzech etatach.
Banasiak skorzystała też z okazji, aby pochylić się nad wyjątkowo trudną sytuacją polskich pielęgniarek, które od lat traktowane były po macoszemu przez kolejne rządy.
Szczepię, robię wymazy, biorę dyżury w nocnej pomocy lekarskiej, a to naprawdę ciężkie 24-godzinne zmiany. (...) Pracowałam na oddziałach covidowych. Prawda jest taka, że w czasie pandemii pracowałam, gdzie mogłam. Zresztą tak robią wszystkie pielęgniarki. Mają etat w jednym miejscu i umowy zlecenia w innych placówkach, by w ogóle przeżyć. Mój syn studiuje na prywatnej uczelni, bardzo dobrze sobie radzi. Mam mamę na utrzymaniu, ma 85 lat, przeszła COVID-19, ma 1250 zł emerytury.
Zdarzyła się taka sytuacja, że na 72 godziny pracy miałam 10 godzin snu. Ale nie mam prawa być zmęczona, nie mogę być zmęczona. Mam gen przetrwania w sobie, ustalam priorytety i wiem, że muszę dać radę. 27 czerwca skończyłam 60 lat, powinnam iść na emeryturę, ale nie mogę. Mam wypracowane lata, przecież całe życie pracowałam, ale ile bym dostała? 1800 złotych? Przecież wie pani, ile zarabiają pielęgniarki.
Z tematu pielęgniarstwa rozmowa ponownie zboczyła na tory show biznesu, tym razem zatrzymując się przy peronie z polskim "kinem akcji". Dziennikarka przypomniała Monice, jak ta jeszcze niedawno odgrażała się, że pozwie Patryka Vegę za bezprawne wykorzystanie jej historii do jednego ze swoich filmów. Banasiak przyznaje, że zrezygnowała z odgrażania się za pomocą prawników, niemniej jednak nadal ma Vegę w głębokim poważaniu.
Vega to dla mnie żaden reżyser, nie lubię go, nie szanuję, wiem o nim dużo i mam prawo do takich ocen. Nie chciałam, by mówiono o mnie przez pryzmat Vegi. Ale, niestety, nie uniknęłam tego. Postać spuchniętej Anki, zresztą doskonale zagrana przez Katarzynę Warnke, inspirowana była fragmentami z mojego życia. Tyle, że zdeformowanymi specjalnie na potrzeby większej oglądalności filmu, oczywiście bez mojej konsultacji. Więc nie mam za co lubić i szanować Vegi.
Rzecz jasna nie obyło się także bez pytań o status matrymonialny Słowikowej. Dowiedzieliśmy się, że aspirująca gwiazdka wcale nie jest, jak wcześniej przypuszczano, mężatką.
Ja od 2008 roku jestem po rozwodzie. Od tamtej pory Andrzeja (Banasiaka pseud. "Słowik" - przyp. red.) widziałam może dwa razy. (...) [Razem z moim obecnym partnerem] jesteśmy od trzech lat razem. Razem mieszkamy i płacimy rachunki. Maciek nie jest niegrzecznym chłopcem. Ale ślubu nie było.
Też nie możecie się już doczekać kolejnych muzycznych aranżacji w wykonaniu Moniki Banasiak?