Gdy jesienią 2016 roku na antenie TVN zadebiutowało reality show Ślub od pierwszego wejrzenia, produkcja z miejsca wywołała wiele kontrowersji. Format, w którym uczestnicy dowiadywali się, z kim wezmą ślub, dopiero przed ołtarzem, żeby przez kolejne odcinki poznawać blaski i cienie życia małżeńskiego na oczach milionów widzów, budził w Polakach sprzeczne uczucia. Ostatecznie program okazał się hitem i doczekał się trzech kolejnych sezonów.
W ostatni piątek swój finał miała najnowsza odsłona show, w którym - ku zaskoczeniu fanów - doszło do tylko jednego rozwodu, co można uznać za niewątpliwy sukces "ekspertów" łączących singli w pary. Pierwotnie ustalono, że Joanna Lazar i Adam Miciak będą po programie utrzymywać kontakt, jednak po miesiącu od ogłoszenia decyzji mężczyzna nie odezwał się do byłej żony. Kiedy byli małżonkowie spotkali się po czterech tygodniach, Adam nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego zaniechał kontaktu z Asią. W Internecie zawrzało, a uczestnik programu postanowił odnieść się do zarzutów, twierdząc, że wszystko, co było ukazane w programie, zostało zmanipulowane. Jakby tego było mało, Adam zasugerował, że jeden z naukowców, terapeuta Piotr Mosak, miał namawiać go do... zainicjowania stosunku z małżonką.
Finał, finał i po finale... - zaczął swój wywód. Emocje was nie opuszczają, tak jak nie opuszcza mnie ochota powiedzieć wszystkiego, jak to wygląda poza kamerami. Rozumiem, że oceniacie to, co pokazała telewizja, lecz szkoda, że nie pokazali wszystkiego. Ciekaw jestem, jak byście mnie oceniali, gdybym słuchał rad jednego z ekspertów i potraktował Asię, tak jak mi doradził...
Pytacie, jak to możliwe, że dostałem się przez tyle castingów... Sam nie wiem, gdyż jednego z ekspertów poznałem dopiero w dniu decyzji, także sami sobie możecie odpowiedzieć na to pytanie. Pamiętajcie, że telewizja pokaże to, co chce pokazać, bo wiadomo, show musi zarobić, a gdy jest nudno, to trzeba zrobić, aby były fajerwerki. Pozdrawiam wszystkich hejterów oraz tych, co mile słowo napiszą na priv. Miłego weekendu.
Na odpowiedź Mosaka nie trzeba było długo czekać. W facebookowym poście urażony terapeuta postanowił odnieść się do publikacji uczestnika eksperymentu społecznego, tłumacząc na czym dokładnie polega rejestrowanie programu. Pod postem pojawiło się mnóstwo negatywnych komentarzy, w związku z czym terapeuta zdecydował się usunąć post i zamieścić kolejny, poprawiony tekst.
Przepraszam za zmianę posta, ale dyskusje gdzieś uciekały różnie go interpretując - napisał. Nie to było moim celem. Jeszcze raz, ciut prościej i szerzej. Jestem przeciwnikiem hejtowania kogokolwiek. Nie lubię, nie podoba mi się to. Tym bardziej, jeśli za hejtem idą groźby karalne. Tak nie powinno być i nikt o siebie i swoją rodzinę nie powinien się bać. Dlatego proszę o nie atakowanie w żaden sposób uczestników programów telewizyjnych. Natomiast jeśli chodzi o to, co jako ekspert "ŚoPW" mówię do uczestników, to wszystko jest nagrane i udokumentowane. Na pewno nie namawiam, w dodatku wulgarnie, do zmuszania partnerów do czynności seksualnych. Pozdrawiam serdecznie - zadeklarował.
Jak myślicie, który z nich mówi prawdę?