Perypetie Marty i Macieja w "Ślubie od pierwszego wejrzenia" trwają w najlepsze. Choć z początku wydawało się, że ich relacja ma jeszcze się szansę rozwinąć, to coraz wyraźniej widać, że małżonkowie mieliby do pokonania wiele przeszkód na drodze do szczęścia. Widzowie tym samym wątpią w szanse na to, że ich związek przetrwa.
"Ślub od pierwszego wejrzenia". Marta zarzuca mężowi obojętność
Pod koniec wspólnego wyjazdu Marta i Maciej zatrzymali się w restauracji, gdzie doszło do poważniejszej rozmowy. Kobieta postanowiła lepiej poznać swojego męża z programu i zadała mu pytanie o poprzedni związek. Choć odpowiedź uzyskała, to nie mogła już liczyć na podobny gest z jego strony.
Maciek powiedział, że jestem osobą zamkniętą w sobie, co jest nieprawdą. Ja wychodzę z inicjatywą, próbowałam go dziś za rękę złapać, ale się nie dał - mówiła, a potem dodała gorzko: Opowiedział mi długą i bardzo smutną historię, jest mi bardzo przykro, że mu nie wyszło, natomiast on nie zadał mi ani jednego pytania. Zero, nawet na zasadzie głupiego pytania "a ty?". Nie zadaje mi pytań, nie jest zainteresowany ani mną, ani Rysiem.
Ostatecznie część posiłku para skonsumowała w milczeniu, a Maciej nie zadał już żonie żadnego pytania.
"Ślub od pierwszego wejrzenia". Marta i Maciej drżą o 2,5-letniego Rysia
Po podróży z kolei para zawitała do Katowic, gdzie mieli spędzić najbliższe dni. Było to też kolejne wyzwanie, bo nie mogli być dłużej sami i dołączył do nich 2,5-letni syn Marty. Kobieta zaraz po przyjeździe przyznała, że nie chce, aby Rysio przyzwyczajał się do obecności Macieja w ich domu, bo nie wiadomo, jak potoczą się ich dalsze losy.
Nie chciałam Rysia angażować, bo nie jestem pewna co do przyszłości tej relacji. Nie chciałam mu mącić w głowie, że tu z nami ktoś mieszka, zaraz znowu nie mieszka - wyjaśniła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tym samym coraz wyraźniej widać, że kobieta powoli sama wątpi w powodzenie ich małżeństwa. Zauważyła natomiast, że Maciek szybko złapał dobry kontakt z synem, co tłumaczy jego silnym tacierzyńskim instynktem.
Nawet mi to gdzieś tam imponowało, że złapali jakiś tam kontakt, że on się interesował nim. Czuję, że on by się sprawdził w roli ojca, opiekuna czy tam ojczyma - chwaliła.
W tym wszystkim próbował się odnaleźć też Maciej, który przyznał, że ma z Martą "przyjacielski" kontakt. Potem zdradził w przebitkach, że celowo trzyma dystans do żony i jej syna, bo nie chce, żeby potem chłopiec cierpiał. Wygląda więc na to, że on też ma wątpliwości co do małżeństwa z matką małego Rysia.
Mamy kontakt jak przyjaciele. Nie martwię się, że ludzie patrzą, co powiedzą i tak dalej. Tak sobie idziemy na luzie, jakbyśmy się znali od zawsze - stwierdził przed kamerą, po czym dodał: Chciałbym, żeby przez ten pierwszy miesiąc to było właśnie z takim lekkim dystansem, żeby Rysiu nie ucierpiał. Ciężko byłoby wytłumaczyć, że ktoś jest i potem go nie ma. Nie chciałbym zagrać na uczuciach tego dziecka, żeby go potem nie zranić.
Wierzycie jeszcze w to, że ich relacja przetrwa?