Finał 7. edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" już za nami. Teraz przyszedł czas na baczne obserwowanie uczestników w ich mediach społecznościowych, aby dowiedzieć się, jak dalej potoczyły się ich losy. Piotr Twardowski w trakcie nagrywania programu poślubił Dorotę. Ich relacja cieszyła się największym zainteresowaniem widzów i wywoływała wiele skrajnych emocji.
W finale "Ślubu od pierwszego wejrzenia" Piotr i Dorota zadeklarowali, że chcą pozostać w małżeństwie. Postanowili spróbować, bo w trakcie nagrywania programu nie do końca umieli poradzić sobie z obecnością kamer. Mimo że zdecydowali się na kontynuowanie relacji, to z czasem ich więzi się rozluźniły.
Spory czas po decyzji i po programie jeszcze próbowaliśmy, ale doszliśmy oboje do wniosku, że nam się nie uda - wyznał Piotr w wywiadzie dla portalu Co za tydzień.
Teraz uczestnik "Ślubu" zdecydował się na osobiste wyznanie na swoim Instagramie. Wyjaśnił widzom, dlaczego z byłą partnerką zachowywali się przed kamerami inaczej niż zwykle i potwierdził, że ich relacja nie przetrwała próby czasu.
Skoro oficjalny finał programu jest już za nami, to najwyższa pora wyjaśnić parę spraw. Tak jesteśmy razem na zdjęciach, nie spłonęły. Tak uśmiechaliśmy się w swoim towarzystwie i nikt nikogo nie zaszczuł. To było tak nieprawdopodobnie emocjonalne, choć niezwykle trudne doświadczenie. Dla porównania zdjęcie numer dwa to my bez kamer, a zdjęcie numer trzy to my z kamerami. Być może byliśmy parą, której najtrudniej się było przy nich odnaleźć - przyznaje Piotr.
Można wytykać nam konieczność liczenia się z ich obecnością, zgłaszając się do programu, ale plan zdjęciowy w domu to nie jest coś, co przeżywa się jak robienie sałatki, co sobotę. Tak samo, jak reakcja na osobę, z którą ma się w ciągu tygodnia stworzyć związek na dobre i na złe nie jest czymś, co można zaplanować na sucho. Dlatego sceny z naszym udziałem wyglądały potem tak, a nie inaczej - pisze na swoim Instagramie.
Co ciekawe, wydaje się, że mężczyzna ma do całej historii spory dystans. Nie dość, że podziękował widzom, którzy śledzili i wspierali ich w trakcie trwania programu, to jeszcze zauważył, że wzięty ślub jest właściwie zaledwie podpisanym papierkiem.
Fajnie, że ogromna część widzów to rozumie i po prostu cieszy się oglądaniem formatu. To tylko dokument, a nie walka na śmierć i życie - dodał.
Wybrnął z klasą?