Programy telewizyjne powracają po wakacyjnej przerwie. Włodarze największych stacji zadbali o to, abyśmy nie narzekali na nudę w długie jesienne wieczory. Jednym z pomysłów na zabicie czasu jest komentowanie losów bohaterów dobrze znanego reality-show "Ślub od pierwszego wejrzenia".
"Ślub od pierwszego wejrzenia" powrócił na ekrany
Kontrowersyjny format wciąż cieszy się popularnością wśród telewidzów. Już po raz dziewiąty mogą oni podglądać perypetie uczestników dobranych przez psychologów w pary. Dotychczasowi single po raz pierwszy widzą się tuż przed rozpoczęciem ceremonii ślubnej. W kolejnych odcinkach pokazywane jest ich codzienne życie oraz cały proces wzajemnego poznawania się. Zwieńczeniem każdej edycji jest rozmowa z ekspertami, podczas której decydują, czy pozostają w związku małżeńskim, czy biorą rozwód.
Zdecydowana większość programowych małżeństw nie zdaje próby czasu, skarżąc się na złe dopasowanie i brak perspektyw na rozwinięcie znajomości, nie mówiąc już o pojawieniu się głębszych uczuć. Do historii reality przeszło jednak kilka par, które są ze sobą do dziś.
Pierwszymi uczestnikami poszukującymi miłości w ten nietypowy sposób są Kornelia i Marek. 28-letnia pracownica administracyjna i starszy o 4 lata wdrożeniowiec systemów medycznych szybko zaskarbili sobie sympatię widzów swoją naturalnością i dobrym zgraniem się na początku udziału w programie.
Widzowie "Ślubu od pierwszego wejrzenia" krytykują ceremonię ślubną
Nie wszystko przypadło do gustu publiczności. W finałowej części pierwszego odcinka pokazane zostały przygotowania nowożeńców do tytułowej uroczystości. Widzowie mogli zobaczyć, z jakimi trudnościami borykali się goście ceremonii organizowanej w... ogrodowym namiocie. Nie byłoby w tym nic szczególnie zaskakującego, gdyby nie fakt, że zdjęcia do dziewiątej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" realizowane były pół roku temu, w czasie intensywnych opadów śnieżnych.
Bliscy pary młodej szczelnie zasłaniali się przed obfitymi płatkami śniegu i porywającym wiatrem, tracili równowagę wskutek śliskiej powierzchni ziemi, a kierujący samochodami nie mogli dojechać pod ośnieżoną górkę, na której postawiony został namiot. Gdy już dotarli na miejsce, wciąż trzęśli się z zimna i pocierali ręce. Organizatorzy uroczystości postanowili zatem... upoić gości rozgrzewającym napitkiem.
Rażący błąd organizacyjny ze strony produkcji programu nie umknął uwadze internautów. W komentarzach na facebookowym fanpage'u szczerze wyrazili swoje negatywne opinie.
Zima i namiot - masakra; Ale porażka z tą pogodą wyszła; W marcu wesele w namiocie? Co to ma być? Ale pogoda im się trafiła... auta nie poodjeżdżały, a u panny albo bucio przemoczony, albo włos potargany... współczuję; Nie było ładniejszego miejsca na ślub w marcu? Dobrze, że nikt się nie połamał, wchodząc pod górę na tym wygwizdowie. Współczuję - podsumowali niezadowoleni widzowie.
Fani "Ślubu od pierwszego wejrzenia" spostrzegli również, że wesele, z którego relacja zostanie pokazana w następnym odcinku, także odbędzie się w ogrodowym namiocie.
Oglądaliście początek nowej edycji?
ZOBACZ TEŻ: Agnieszka i Wojtek ze "ŚOPW" wzięli ŚLUB KOŚCIELNY! Panna młoda miała bajeczną suknię (ZDJĘCIA)