Październikowy Czarny protest i inne manifestacje organizowane przez kobiety doprowadziły do odrzucenia skrajnie restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej. Zakazywała ona aborcji nawet gdy ciąża zagraża życiu matki, jest wynikiem gwałtu, lub gdy wiadomo, że dziecko umrze tuż po narodzinach. Wyjście na ulice polskich miast blisko 100 tysięcy Polek było pierwszym tak dużym wyrazem solidarności kobiet w naszym kraju. Paulina Smaszcz-Kurzjewska zwraca uwagę na to, że kobiety w Polsce mają prawo mieć oczekiwania w stosunku do rządzących. Podobnie jak mężczyźni dokładają się do budżetu i nie mogą zgodzić się na to, by ich głos był marginalizowany.
Nie czuję się feministką, są mądrzejsze kobiety, by być feministkami. Jestem mamą, żoną, przyjacielem, ale przede wszystkim jestem kobietą. Feministki jedne robią bardzo dużo dobrego dla Polski, są też takie, które psują reputację. Oby obecnie kształtowała się solidarność kobiet w Polsce. Nie przeżyłyśmy w Polsce rewolucji feministycznej, powoli dorastałyśmy do tego, żeby mieć głos, to pierwszy krok, żebyśmy mogły pokazać, co możemy. Te protesty pokazały, że należy się nas bać, że jesteśmy mądre, wyedukowane, mamy oczekiwania i wiele dajemy. My zarabiamy również. Państwo bogaci się dlatego, że my też zarabiamy, też jesteśmy wyborcami. Siła jest w kobietach.
Zobacz też: Gretkowska ostro o politykach: "JESTEŚ CIPĄ, BO JESTEŚ KOBIETĄ i twoją cipę będziemy okładać zakazami!"