Kariera Norberta Smolińskiego, bo tak naprawdę nazywa się Smolasty, nabrała tempa, gdy zaczął nagrywać duety z polskimi gwiazdami pop. Liczne zaproszenia do telewizji zaowocowały świetnymi kontraktami koncertowymi, dzięki czemu muzyk nie narzekał na luki w grafiku. Ku zaskoczeniu wielu fanów zaczął natomiast psioczyć na nadmiar pracy, zrzucając winę na menadżera.
I choć raper przeprosił za to, co wykrzykiwał na scenie w Nysie, już kilka dni później znów naraził się na krytykę. 7 września odwołał bowiem swój koncert w Konstantynowie Łódzkim. Zapewne nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że organizatorzy dowiedzieli się o decyzji Smolastego na 10 minut przed występem:
Sorry. Mimo że wczoraj dał koncert w innym mieście. Dowiedzieliśmy się 10 minut temu. Wczoraj zagrał w Bydgoszczy, a dzisiaj nie pojawi się w Konstantynowie. (...) Smoła, jeśli to zobaczysz, naprawdę ci bardzo "dziękujemy". To proszę państwa świadczy o braku profesjonalizmu i braku szacunku do widowni. Jest nam bardzo przykro, że musimy w ten sposób zakończyć obchody urodzin. Mamy nadzieję, że koncerty Oskara Cymsa i Sylwii Grzeszczak, znakomitych artystów, wynagrodziły wam brak Smolastego - mówili ze sceny organizatorzy wydarzenia.
Zamiast wydać oświadczenie, Smolasty zmienił jedynie zdjęcie profilowe na Instagramie na emotikonę padającej baterii, dając do zrozumienia, że zmęczenie wzięło górę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Media ujawniają zapis umowy Smolastego z organizatorami jego występu w Konstantynowie Łódzkim
Jak można było się spodziewać, wściekli organizatorzy najprawdopodobniej będą chcieli domagać się zadośćuczynienia za wyrządzone szkody w postaci odwołanego występu.
W umowie jest zapis, według którego Smolasty będzie musiał zapłacić 50 tysięcy złotych kary za niewywiązanie się z umowy - czytamy na serwis EPA Info.
Pudelek wielokrotnie próbował skontaktować się z teamem Smolastego w celu uzyskania komentarza do sprawy, jednak bez skutku.