Odkąd Kuba Wojewódzki i Michał Figurski postanowili publicznie wyśmiać Ukrainki w żenujący i niedopuszczalny sposób, już żadna z ich wypowiedzi naprawdę nie jest w stanie nas zaskoczyć. Jak się okazuje, teraz w ich ślady postanowiła pójść... Sonia Bohosiewicz. I to nawet przy udziale samozwańczego "króla TVN-u".
Ostatnio Bohosiewicz gościła bowiem w audycji Figurskiego i Wojewódzkiego, zatytułowanej Bohosiewicz. Jak lubi?. Podczas rozmowy postanowiła poruszyć temat spektakli, w których czynny udział bierze też publiczność. Wówczas powróciła do jednego ze swoich występów, niespodziewanie rozpoczynając temat osób chorych psychicznie...
Wyznała bowiem, że gdy jeden z mężczyzn dołączył do niej na scenie, ta od razu stwierdziła, że jest "umysłowo upośledzony".
"Wyszedł facet i ja usłyszałam dziwny szum na widowni. Taki, którego się nie spodziewasz. Wiesz o tym, że coś jest nie tak. I wchodzi facet i widzisz, że jest chory psychicznie".
Następnie niestety kontynuowała swój żenujący wywód:
"I teraz tak. Nie możesz go zrzucić, ale domniemujesz, że ten szmer na widowni może być tym szmerem, którego byś nie chciał, czyli że on jest niebezpieczny. Bo jeżeli jest tylko umysłowo upośledzony, to ja sobie z nim poradzę".
Jak można było się spodziewać, do dyskusji ochoczo włączył się też Wojewódzki.
"Mietek wariat" - powiedział.
"Ten pan był cudowny i rozkoszny, i to się wszystko bardzo dobrze potoczyło, ale mnie oblał w tym momencie pot, bo nawet gdyby była taka sytuacja, że Mietek wyszedł akurat na przepustkę, a wyszedł na przepustkę dlatego, że jest w szpitalu psychiatrycznym, bo zabił żonę na przykład i wszyscy ludzie by o tym wiedzieli" - dodała Bohosiewicz.
Żenada roku? Przewidujemy wysokie miejsce w tym plebiscycie.