Trzy lata temu fizykoterapeutka Beata Jałocha doznała urazu rdzenia kręgowego. Spadł na nią skaczący z siódmego piętra samobójca. Kobieta jest sparaliżowana od pasa w dół, musi poruszać się na wózku. Po wielu sesjach z psychologiem udało jej się częściowo odzyskać równowagę psychiczną. Wciąż jednak zmaga się z nauką najprostszych czynności. W Dzień Dobry TVN opowiedziała o tym, jak trudno było jej pogodzić się z tym, że jest osobą niepełnosprawną.
Jestem wierząca. Głęboko czuję, że mam coś jeszcze do zrobienia. Zmagam się z codziennością teraz, zdobyciem samodzielności. Kryzysy dopadają mnie w takich codziennych sytuacjach, o których normalnie się nie myśli. Byłam dynamiczna, robiłam wszystko szybko, teraz ciężko jest mi się przystosować. Wstydziłam się niepełnosprawności, wciąż czasami się wstydzę, że robię coś wolniej, że ktoś zwraca na mnie uwagę, patrzy, obserwuje, muszę prosić o pomoc. Nigdy nie myślałam o tym, żeby dowiedzieć się czegoś o samobójcy, też nie szukałam kontaktu z rodziną. Odsunęłam to, nie chciałam na nowo tego przeżywać, zakopałam to w sobie mocno. Tak sobie poradziłam z tą sytuacją.
Przypomnijmy: Spadający samobójca złamał jej kręgosłup: "Jestem sparaliżowana od pasa w dół. Chciałabym wrócić do życia sprzed wypadku"
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news