Jak donosi "Daily Mail", w piątek rano w willi Cary Delevingne w Los Angeles wybuchł pożar. Ogień miał pojawić się z samego rana, o godzinie 3:57 na miejsce przybyło 94 strażaków, którym dopiero po dwóch godzinach walki z ogniem udało się okiełznać płomienie. Jeden z nich spadł z drabiny i został ranny.
Z ustaleń tabloidu wynika, że pożar wybuchł na tyłach posiadłości, po czym szybko przedostał się na poddasze, czyniąc niewyobrażalne szkody. Na chwilę obecną zarzewie ognia nie zostało ustalone. Delevingne nie było wtedy w domu, modelka przebywała wówczas w Wielkiej Brytanii.
Spłonął dom Cary Delevingne. Modelka opublikowała poruszający wpis
Cara zabrała już głos. Początkowo gwiazda opublikowała na instagramowej relacji zdjęcie dwóch kotów, które opatrzyła poruszającym wpisem. Na szczęście, zwierzęta są całe i zdrowe, o czym gwiazda niedawno poinformowała.
Moje serce jest dziś złamane. Nie mogę w to uwierzyć. Życie może zmienić się w mgnieniu oka, więc doceniajcie to, co macie - napisała na Instagramie.
Niedługo później modelka wstawiła nagranie ukazujące gaszenie pożaru, które prawdopodobnie zostało wykonane przez osoby trzecie. Delevingne zamieściła także podziękowania skierowane do strażaków oraz osób, które okazały wsparcie.
Dziękuję z całego serca wszystkim strażakom i ludziom, którzy okazali pomoc... - dodała.