Niebawem będziemy świadkami 6. już edycji Fame MMA. Budzące mieszanie uczucia gale błyskawicznie stały się popularnym widowiskiem. W efekcie znany z Warsaw Shore Wojciech Gola regularnie angażuje do swojego przedsięwzięcia kolejnych celebrytów, którzy są skłonni zrobić wszystko dla kilku minut sławy.
Nie da się nie zauważyć, że to walki kobiet budzą najwięcej emocji. Tym razem w oktagonie zmierzą się ze sobą Marta Linkiewicz i Zusje. Podczas gdy dla znanej z teledysku Donatana celebrytki udział w Fame MMA będzie czymś nowym, doświadczona Linki ma na swoim koncie już dwa starcia: wygrane z Esmeraldą Godlewską i przegrane z Lil Masti.
Zobacz też: Marta Linkiewicz komentuje swoją walkę na gali FAME MMA: "Pierwszy raz w życiu dostałam WPI**DOL"
Choć ze względu na koronawirusa odwoływane są niemal wszystkie imprezy masowe, organizatorzy Fame MMA zdecydowali, że gala się odbędzie, jednak bez udziału publiczności. Jak podkreślono, z zachowaniem "wszelkich zasad bezpieczeństwa".
Będziemy pilnować, żeby tam, gdzie będzie oktagon, przebywało maksymalnie 50 osób. Cała produkcja będzie podzielona na zespoły, rozstawimy na zewnątrz kilka wozów, żeby minimalizować ryzyko kontaktu. Będziemy stosować wszelkie środki ostrożności: rękawiczki, maseczki, żele dezynfekcyjne, pomiar temperatury na wejściu. Niestety, nie mamy możliwości badań pod kątem koronawirusa, bo po prostu nie ma możliwości komercyjnego wykonania testów - zapewniał podczas niedzielnej konferencji Krzysztof Rozpara.
Wytłumaczono także, dlaczego organizatorom tak bardzo zależało na tym, by gala się odbyła:
Gale MMA odbywają się trzy razy w roku, nie mamy zarezerwowanych innych terminów. Po opanowaniu sytuacji z koronawirusem hale będą obłożone i będzie trudno o nowy termin. Poza tym nasi uczestnicy wyłączyli się ze swojego życia i się przygotowywali, muszą wrócić do swojego życia i nie możemy ich trzymać w gotowości, przekładając daty.
Zdecydowanie najbardziej wyczekiwanymi gośćmi podczas najnowszej konferencji była żeńska część zawodników. Podczas gdy Marta zaprezentowała się ubrana w krótki top, odsłaniający jej wypracowany na siłowni brzuch, jej przeciwniczka uraczyła widzów futrzaną stylizacją.
Ta druga rozpoczęła rozmowę od tematu terapii i pobytu w ośrodku.
Proces terapeutyczny jest bardzo długi, to nie jest błaznowanie, ale inteligencja emocjonalna i dojrzałość, której nabrałam poprzez pobyt w ośrodku. Ja wiem, kiedy, gdzie i na co mogę sobie pozwolić, wcześniej tego nie wiedziałam - tłumaczyła odmieniona Zusje, w dalszej części wypowiedzi odnosząc się do swojego przygotowania do walki:
Jestem przygotowana najlepiej na świecie. Czuję się dość pewnie. Ja w siebie wierzę. Jeśli nie dostanę strzała, po którym padnę, to dam naprawdę superwalkę - zapewniła i dodała: Bez względu na wynik będę walczyć do końca. Będę mogła sprawdzić tę wiarę w siebie. Chciałabym, żeby mój trener był ze mnie zadowolony. Marta ćwiczy dłużej, ja zaczynam od zera. Przygotowuję się dla siebie.
Celebrytka podkreśliła, że dzięki treningom nie ma czasu na "głupoty":
Tu chodzi o to, żeby mieć zajęcie i nie zajmować głowy głupotami. Wtedy jest ci lepiej przezwyciężyć stare nawyki. Jeśli nie masz celu, to dryfujesz jak g*wno. Często dostaję wiadomości, co zrobić, żeby wyjść z trudnych sytuacji. Wszystko zaczyna się od decyzji, a potem konsekwencja. Potem się po prostu nie poddawajcie - apelowała.
Wyraźnie zestresowana Marta zaczęła wypowiedź od szczerego wyznania: O Boże, spociłam się, a było mi zimno...
Następnie odniosła się do walki i swojej przeciwniczki:
Nie wiem, jak Zusje się zmieniła, nie znamy się. Nie wiem, czy jest to gra emocjonalna, skupiam się na sobie i na swoich treningach, nie interesuje mnie, z jaką twarzą wyjdzie do mnie Zusje, moja będzie sensualna. Jestem przygotowana na walkę w każdej płaszczyźnie, jestem pewna swoich umiejętności. Możemy się turlać, szarpać, dusić - wyznała i nawiązała się do pamiętnego starcia z siostrą Godlewską:
To nie jest walka o przetrwanie, jak to było z Esmeraldą, chciałabym pokazać coś więcej i wydaje mi się, że będzie fajnie.
Zdecydowanie spokojniejsza, niż miało to miejsce na poprzednich konferencjach Linki, zapewniła, że po gali zamierza nadal trenować mieszane sztuki walki:
Nieważne, czy któraś się potknie, przewróci, może się dziać. Na razie skupiam się na przygotowaniach do walki i wydaje mi się, że po walce nie przestanę ćwiczyć MMA. Przez najbliższy rok będę żyła tylko i wyłącznie treningami. Może wpadnie parę imprez, ale na pewno zmiana contentu z imprezowego na bardziej sensualny - podkreśliła miłośniczka odbierania za pomocą zmysłów. Jak będą imprezy, to poinformuję. Myślę o czymś innym, źle bym się czuła z jakimiś wyskokami, daję z siebie sto procent, potem będzie czas na przyjemności - mówiła patocelebrytka, by w dalszej części odnieść się do sportowych początków:
Na początku nie potrafiłam trenować, czułam się przemęczona, płakałam. Teraz po każdym treningu czuję, że jest mega fajnie, potrzebuję potem tygodniowego "reseciku", żeby się najeść, wyleżeć. A potem wracam do ciężkiej roboty.
23-latka swoją przeszłość także postanowiła wytłumaczyć nudą:
Ja robiłam głupie rzeczy z nudów. Nie miałam nic do roboty. Teraz wszystko zostawiam na treningu.
Jesteście ciekawi pojedynku odmienionych Linki i Zusje?