Zabójstwo 27-letniej Anastazji to jedna z najbardziej wstrząsających zbrodni ostatnich lat. Młoda wrocławianka poleciała na grecką wyspę Kos razem ze swoim chłopakiem. Pracowała tam w jednym z hoteli. Dziewczyna zaginęła 12 czerwca, a kilka dni później okazało się, że nie żyje.
Podejrzany o zabójstwo Anastazji wysłał podejrzanego SMS-a
Coraz więcej wskazuje na to, że za gwałtem i zabójstwem Anastazji stoi 32-letni obywatel Bangladeszu. Mężczyzna co prawda nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów, ale sprawę mogą przesądzić SMS-y, do jakich udało się dotrzeć policji.
Jak donosi serwis internetowy dimokratia.gr, 32-letni Banglijczyk usunął z telefonu wiadomość o następującej treści: "Zrobiłem coś strasznego i muszę opuścić Grecję".
Zatrzymany napisał takiego SMS-a do swoich znajomych, również z Bangladeszu, którzy mieszkają we Włoszech. Z ustaleń wynika, że wiadomość została wysłana nad ranem 19 czerwca. Mężczyzna najprawdopodobniej był gotowy do ucieczki. W jego mieszkaniu znaleziono bowiem bilety lotnicze do Włoch. Na pytanie o nie, stwierdził, że planował odwiedzić ciężarną krewną. Bliscy Banglijczyka nie potwierdzili jednak takiej wersji wydarzeń.
Czy sprawa Anastazji zostanie wyjaśniona?
Obciążające dla Banglijczyka są również zeznania jego współlokatora. Obywatel Pakistanu mieszkał z nim od dwóch miesięcy. Jak zeznał, feralnej nocy 12 czerwca oskarżony był w ich mieszkaniu razem z Polką. Po oburzeniu Pakistańczyka dwójka miała opuścić mieszkanie. Nie ma na to jednak dowodów na kamerach monitoringu. Nie jest wykluczone, że wyszli tylnym wyjściem, które znajduje się poza zasięgiem kamer.
Banglijczykowi został przydzielony obrońca z urzędu. Adwokat zrezygnował jednak z bronienia mężczyzny oskarżonego o gwałt i brutalne zabójstwo. W oświadczeniu prawnik złożył kondolencje rodzinie i bliskim Anastazji.