Od kilku miesięcy sprawa Iwony Wieczorek znów rozbrzmiewa w mediach. Wszystko w związku z ustaleniem tożsamości "pana ręcznika" i zatrzymaniem Pawła P., który to usłyszał zarzuty utrudniania śledztwa. Pod koniec ubiegłego roku policja wkroczyła także do dawnej Zatoki Sztuki - miejsca, które uznawane jest za związane z zaginięciem 19-latki.
Na razie trudno mówić o jakimkolwiek większym przełomie. Jednakże nie da się nie zauważyć, że po 12 latach w końcu coś się w tej sprawie dzieje. Coraz częściej głos zabierają również dziennikarze czy policjanci, którzy lata temu próbowali ustalić, co stało się w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku.
Zobacz też: Iwona Wieczorek przed zaginięciem spotykała się z POLICJANTEM. Dziennikarz ujawnia nowe fakty
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarz ubolewa nad zmową milczenia w sprawie Iwony Wieczorek
Swoimi spostrzeżeniami na temat wciąż nierozwiązanej sprawy) postanowił podzielić się Patryk Szulc. W artykule opublikowanym na portalu Gazeta.pl dziennikarz wyznał, że nawet dziś, gdy pyta o Iwonę Wieczorek, nadal panuje swoista "zmowa milczenia". Wskazuje nawet konkretne osoby i instytucje, z którymi próbował porozmawiać, a zderzył się ze ścianą.
Jeden z byłych funkcjonariuszy policji, który uczestniczył w śledztwie, powiedział mi tylko, że to zaginięcie jak wiele innych i nie chce więcej o tym mówić, bo nie raz łapano go za słowa. Jest byłym policjantem, nie chce zaś być celebrytą - opisuje, podając kolejny przykład:
Jedna z fundacji poszukujących osób zaginionych przekazała natomiast, że nie udziela komentarzy na temat poszczególnych spraw i nie komentuje działań policji.
Dziennikarz wskazuje na zastraszanie i tajemnicze zgony osób związanych ze sprawą Iwony Wieczorek
Mężczyzna pisze wprost o zastraszaniu i "niejasnych zgonach" osób bezpośrednio bądź pośrednio związanych ze sprawą, przywołując przykład księdza oraz Patryka Kalskiego.
W maju 2022 roku samobójstwo popełnił ksiądz z parafii pod Gdańskiem, który pomagał ofiarom "łowcy nastolatek". Nieoficjalnie wiadomo, że mógł posiadać informacje na temat zaginięcia Iwony Wieczorek. Na początku stycznia bieżącego roku nagle zmarł też Patryk Kalski, właściciel gdyńskiej strzelnicy i były współpracownik "Zatoki Sztuki", niegdyś partner znanej telewizyjnej pogodynki. Był umówiony na spotkanie z dziennikarzem, aby porozmawiać o sprawie "Zatoki Sztuki" i Iwony Wieczorek. (...) Nie żyje także dziennikarz śledczy Janusz Szostak, który badał sprawę Iwony Wieczorek i napisał na ten temat dwie książki. (...) Szostak i inni dziennikarze, którzy zajmowali się zaginięciem Wieczorek oraz sprawą "Zatoki Sztuki", wielokrotnie padali ofiarami zastraszania, za którymi po części mógł stać Kalski. Januszowi Szostakowi ktoś otruł psa, Mikołaj Podolski, odbierał głuche telefony, a do redakcji portalu Trójmiasto.pl pewnego razu miał przyjść właśnie Patryk Kalski, pokazując niby naładowaną broń - przypomina.
Dziennikarz ubolewa nad szemraną działalnością trójmiejskiej policji
Szulc pokusił się także o stwierdzenie, że trójmiejski wymiar sprawiedliwości "rządzi się swoimi prawami".
Działać ma tam tzw. "układ trójmiejski", w którym tkwią gangsterzy, funkcjonariusze, urzędnicy, biznesmeni czy politycy, a wiele spraw jest po prostu zamiatanych pod dywan - wyjaśnia, dodając, że sprawa Iwony od początku nie była prowadzona tak, jak trzeba.
Dalej dziennikarz przytacza także historię, do której doszło niedługo po zaginięciu 19-latki. Wieczorek miała być wówczas widziana w jednym z barów we Władysławowie. Sprawdzono monitoring, który faktycznie zarejestrował kogoś bardzo do niej podobnego."Policjanci poprosili w związku z tym o zgranie interesującego ich zapisu z kamer. Na osobę, która potrafiła to zrobić, trzeba było poczekać około dwóch godzin. Gdy śledczy wrócili do lokalu, by odebrać nagrania, te usunięto".
Na koniec możemy przeczytać wypowiedź byłego trójmiejskiego policjanta, który początkowo odmówił komentarza, ale po kilku dniach namysłu zdecydował się na krótką rozmowę z Szulcem.
Ta sprawa nie zostanie rozwiązana - ocenia mężczyzna. To zbyt hermetyczne i inteligentne środowisko. Sutenerzy, biznesmeni, celebryci. Nie lubią, kiedy ktoś szuka wokół nich i sprawdza, jak funkcjonują. Jeśli przez tyle lat nic nie powiedzieli, to przy ograniczonych możliwościach prawnych czy technicznych naszych służb nie da się tego zmienić - kwituje.
Myślicie, że słowa ekspolicjanta okażą się prorocze?