W ostatnich tygodniach media regularnie publikują nowe doniesienia na temat nierozwiązanej od 12 lat sprawy zaginięcia Iwony Wieczorek. Niedawno śledczym udało się przesłuchać poszukiwanego przez lata "mężczyznę z ręcznikiem". Jednak dopiero to, co wydarzyło się później, może być traktowane jako kolejny przełom. Chodzi o zatrzymanie znajomego Wieczorek, Pawła P. oraz jego partnerki. Prokuratura postawiła mężczyźnie zarzuty związane z utrudnianiem śledztwa.
O mężczyźnie rozprawiał Krzysztof Rutkowski, który przed laty również zaangażował się w poszukiwania Wieczorek. Detektyw wspominał, że Paweł P. do pewnego momentu był wyjątkowo zaciekawiony śledztwem i zasypywał go telefonami. Rutkowski miał wrażenie, że znajomy zaginionej Iwony "czegoś się boi". Na temat tajemniczego Pawła P. Janusz Szostak, autor książki "Co się stało z Iwoną Wieczorek", rozmawiał też z Markiem Siewertem, byłym analitykiem Komendy Głównej Policji, który swego czasu był mocno związany z głośnym śledztwem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W świetle ostatnich wydarzeń i postawionych zarzutów, wiele osób typuje Pawła P. jako głównego podejrzanego w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Jednak Marek Siewert na łamach książki Szostaka wykluczył, że mężczyzna mógł okazać się mordercą 19-latki.
Podejrzewaliśmy tego mężczyznę, ale w ramach eliminacji faktów i ich analizy, między innymi sprawdzania billingów i temu podobnych działań, wyszło nam, że nie mógł tego zrobić. Nie tylko dlatego, że babcia z dziadkiem dawali mu alibi - tłumaczył były analityk Komendy Głównej Policji.
Zakładaliśmy też, że osoba, która miałaby dokonać zabójstwa, nie wiedziała, jak Iwona może się zachować. Po kłótni wyszła z dyskoteki, ale nikt nie wiedział, jak zareaguje, co zrobi dalej. Mogła wyjść, oburzyć się i wrócić. Mogła też wyjść, spotkać kogoś znajomego i razem z nim pójść na piechotę. Albo jakąś okazją pojechać do domu. Mogła również skorzystać ze środków komunikacji miejskiej i wtedy ewentualny sprawca, który zamierzał zrobić jej krzywdę, nie miałby możliwości tego dokonać. Gdyby Paweł P. chciał to zrobić, nie mógł przewidzieć, jak postąpi Iwona. Gdzie i z kim będzie, że cały czas będzie szła na piechotę - kontynuował Siewert.
Zaangażowany w sprawę analityk o wiele bardziej skłaniał się ku obserwowaniu sylwetki Patryka G., chłopaka Iwony Wieczorek. Siewert wysnuł własną teorię na temat ewentualnego zabójstwa kobiety - według mężczyzny mogło ono być przypadkowym zdarzeniem, a sprawca musiał zatuszować przestępstwo. Siewert został zapytany, jaki mógł być motyw Patryka G., który miał kochać Wieczorek.
Zajmowałem się sprawami, gdy ludzie bardzo się kochali, a jedno drugiego zadźgało nożem. Zatem nie ma żadnego znaczenia, czy Patryk ją kochał, czy też nie. Tu nie chodziło o motyw bezpośredni – że Patryk postanowił zabić Iwonę. Uważam, że było to zupełnie przypadkowe zdarzenie, które komuś wymknęło się spod kontroli. Być może ktoś uderzył ją zbyt mocno. Potem trzeba było rozwiązać problem, ukryć ciało - sugerował Siewert.