W połowie zeszłego roku ogólnopolskie media obiegła informacja o tym, że Marcelina Zawadzka miała być zamieszana o korzystanie z tzw. karuzeli vatowskiej. Celebrytka usłyszała zarzuty uszczuplenia podatku, przyjęcia i rozliczenia faktur oraz prania brudnych pieniędzy. Ostatecznie przyznała się do dwóch pierwszych.
Sprawa Marceliny Zawadzkiej wstrząsnęła polskim show biznesem, a jej kariera niemal momentalnie stanęła w miejscu. Celebrytka zniknęła z TVP i Pytania na śniadanie, aby "poukładać swoje prywatne sprawy", a jej samej grozi nawet do 8 lat pozbawienia wolności. Warto jednak zaznaczyć, że Zawadzka to jedyna spośród 17 oskarżonych osób, której nie postawiono zarzutu działania w ramach zorganizowanej grupy przestępczej.
Zobacz też: TYLKO NA PUDELKU: Co dalej z posadą Marceliny Zawadzkiej w "Pytaniu na Śniadanie"?
Po fali medialnej krytyki Zawadzka rozmówiła się nawet z portalem Na Temat, na którego łamach postanowiła się wytłumaczyć ze stawianych jej zarzutów. Celebrytka twierdziła wtedy, że czuła się "podwójnie oszukana", bo najpierw okłamać ją miał nieuczciwy kontrahent, a później też księgowy, który podobno niedoszłą transakcję uwzględnił w księgach rachunkowych.
Najpierw straciłam pieniądze na transakcji z nieuczciwym kontrahentem, który miał sprzedać mi produkty modowe, a nigdy tego nie zrobił, chociaż pieniądze otrzymał. Potem dowiedziałam się, że obsługujące mnie biurko księgowe, dokumenty tejże feralnej transakcji, w sposób jak się okazało nieuprawniony, uwzględniło w księgach rachunkowych i deklaracjach podatkowych, czego ponoć robić nie wolno. Ja osobiście tymi rozliczeniami się nie zajmowałam, bo się po prostu na tym nie znam. Dlatego zatrudniłam firmę księgową. Efekt jest jednak taki, że formalnie mi też przedstawiono zarzuty - zapierała się.
Od tych wydarzeń minęło ponad pół roku, a o sprawie zrobiło się niemal zupełnie cicho. Sama Zawadzka powróciła natomiast do swoich ulubionych rozrywek i relacjonowała kolejne podróże na Instagramie. Teraz Onet donosi, że proces w sprawie wyłudzeń jest już na końcowym etapie, a do przesłuchania została tylko jedna osoba.
Być może, w drodze wideokonferencji, słuchany będzie on przez sąd w Warszawie. (...) To jest jeden świadek, także sprawa będzie się pewnie chyliła ku zakończeniu - mówi rzeczniczka Sądu Okręgowego w Kaliszu w rozmowie z portalem.
Przypomnijmy, że sama Zawadzka wypiera się stawianych jej zarzutów. Skomentowała je m.in. w poście udostępnionym swego czasu na Instagramie. Nie jest jednak jasne, dlaczego w takim razie przyznała się do dwóch z trzech oskarżeń.
Nie uczestniczyłam w tzw. "praniu pieniędzy", "tworzeniu karuzeli VAT", nie ukradłam ani złotówki, a tym bardziej "58 milionów złotych". Takie zarzuty są absurdalne i wiązanie mnie z nimi godzi najgłębiej w moje dobre imię i wszystko, co reprezentuję - żaliła się.
Myślicie, że dowiedzie swoich racji przed sądem?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!