Mam córkę w wieku 15 lat. Czasem mnie rozwala, choć jestem facetem. Pamiętam doskonale jaki ja byłem w jej wieku. Jednak to były inne czasy. Dla mojego pokolenia nic nie dawano na tacy. Po pierwsze mama nie zarabiała milionów, po drugie niczego nie było. Interesowałem się od małego elektroniką, po części elektroniczne to trzeba było jechać do Warszawy na giełdę. 180km w jedną stronę, oczywiście pociągiem. Latem, jesienią było lepiej. Można było zarobić na runie leśnym. Nic nie było, trzeba było kombinować. Teraz moje 15 letnie dziecko co miesiąc dostaje ode mnie na rozpustę 800 złotych, wszystko ma opłacone, co potrzebuje posiada. Ma nawet droższego smartfona niż mój, kilkakrotnie droższego. Tak to już jest. Tatuś musiał ryć w bibliotece, kupować czasopisma, samemu uczyć się anglika bo w szkole uczyli tylko języka jedynego w tamtych czasach. A teraz dzięki temu, że tatuś nie miał internetu dziecko go ma. Dzięki temu, że tatuś był uparty i pracuje w dosyć poważnej Duńskiej firmie dziecko nie musi martwić się o pieniądze. Ale to jest bardzo złe podejście. Jednak miłość do dziecka jest silniejsza niż rozsądek. Ja tego nie miałem, Ty będziesz miała. Nie do końca jest tak źle. Dziecko rozumie co do niej mówię, a to już sukces. Zwyczajnie. To co naszym rodzicom było nie do przyjęcia, a dla nas normą. Teraz jest normą dla naszych dzieci, a dla nas szokiem.