Zaledwie dwa tygodnie temu na antenie TVN został wyemitowany finałowy odcinek "Top Model". Program prowadzony przez Joannę Krupę i Michała Piróga od lat cieszy się popularnością wśród widzów. W tym roku uczestnicy już po raz ósmy walczyli o kontrakt z międzynarodową agencją modelek i modeli oraz czek na 100 tysięcy złotych.
Decyzją widzów zwycięzcą show został Dawid Woskanian. W ścisłym finale rywalizował z Olgą Kleczkowską oraz Stanisławem Obolewiczem. Ostatecznie jednak cierpiącemu na zespół Touretta modelowi udało się pokonać pozostałych uczestników i trafić na okładkę magazynu „Glamour”.
Trzeba przyznać, że w tej edycji szanse na wygraną były całkiem wyrównane. Niemalże od początku programu jednym z faworytów był pochodzący z Doniecka Stanisław Obolewicz. W niedzielę 27-latek był gościem „Dzień Dobry TVN”.
Z wyemitowanego w programie materiału dowiedzieliśmy się, że zaledwie kilka dni przed jego wyjazdem do Polski na Ukrainie rozpoczął się konflikt zbrojny.
„W Polsce jestem już 6 lat. Pamiętam moment, jak zdecydowałem się przyjechać do Polski. Kończyłem studia, akurat w tym okresie zaczynały się te nasze konflikty w Doniecku. Kilka dni przed wyjazdem zaczęli tam strzelać, bombardować np. lotnisko. Bomba trafiła u mnie przed blokiem, pomyślałem, że to już jest tak naprawdę” – wspominał Staszek.
W programie głos zabrała również mama modela, Tamara Obolewicz. Kobieta przyznała, że zdecydowali się opuścić kraj w obawie, że Staszek zostanie siłą zaciągnięty do wojska.
"Dla chłopaków w jego wieku to stało się naprawdę niebezpieczne. Wojskowi przymuszali ich do wojska. Dlatego pomyśleliśmy: "to nie nasza wojna, nie nasze wojsko i dlatego potrzebujesz wyjechać stąd” – mówiła w materiale.
"Pomyślałem, znam troszeczkę język polski, mam polskie korzenie. (...) Teraz w Doniecku to nie jest życie dla mnie. Młodzież wyjechała, miasto umiera, a ludzie tracą wiarę. Po prostu żyją tam, bo muszą tam żyć. Z bliskich pozostała babcia i ciocia. Z babcią mam cały czas kontakt, przyjechała nawet na finał" - dodał Staszek.
W studiu "Dzień Dobry TVN" prowadzący zapytali Staszka o jego wrażenia po przyjeździe do Polski.
"Jak tutaj przyjechałem miałem takie różowe okulary. Wcześniej u mnie była szarość. Przez pół roku była już godzina policyjna, lepiej było nie wychodzić bez powodu".
Staszek rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim, jednak przez barierę językową oraz pracę w sklepie z odzieżą zmuszony był zrezygnować. Niedługo później otrzymał posadę w korporacji.
"Byłem odpowiedzialny za analizę danych, to w dużym skrócie, a firma ta zajmowała się nieruchomościami na całym świecie"
Okazało się również, że Staszek w przeszłości raczej nie widział siebie w roli modela. W jego rodzinnym Doniecku zawód ten często był bowiem postrzegany jako kiczowaty. Chłopak wielokrotnie słyszał, że ma predyspozycje do pracy przed obiektywem, jednak sam nie do końca w to wierzył. Z czasem postanowił spróbować swoich sił i zgłosił się do "Top Model".
"Bardzo poważnie widzę siebie w tym świecie i chciałbym zatrzymać się w nim jak najdłużej. Już zacząłem pracować z agencją, niedługo będziemy podejmować poważne kroki i mam nadzieję, że to się uda."
Filip Chajzer i Małgorzata Ohme zapytali również Staszka, czy planuje ściągnąć do Polski swoją babcię, która wciąż mieszka na Ukrainie. Model przyznał, że chociaż chciałby, aby jego rodzina znajdowała się w jednym miejscu, będzie to raczej ciężkie. Korzystając z okazji, Małgorzata Ohme próbowała dowiedzieć się, czy chłopak jest obecnie zakochany.
"W babci?" - zbił ją z tropu Staszek, tym samym sprytnie ucinając pytanie.
Myślicie, że Staszkowi uda się zrobić międzynarodową karierę?
Zobacz również: TYLKO NA PUDELKU: Wygrywanie "Top Model" się NIE OPŁACA?! "Zajmując drugie miejsce, łatwiej negocjować warunki kontraktu"