Odkąd Donald Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej, a następnie przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej, jego rodzina musi znosić rozłąkę spowodowaną jego pracą w Brukseli. Co prawda polityk, gdy tylko może, stara się odwiedzać najbliższych, ale spotkania nie są tak częste, jak by chciał.
Sytuacja pogorszyła się jeszcze, gdy wybuchła pandemia koronawirusa. Tusk nie miał możliwości przyjazdu do kraju, nad czym bardzo ubolewał. Na Instagramie publikował zdjęcia córki i wnuczki, pisząc: "Dwa szczęścia, czyli tęsknota w czasach zarazy".
Wreszcie, po stu dniach rozłąki, były premier wrócił do rodziny. Ukochane wnuki zgotowały mu ciepłe powitanie. Na bramie rodzinnego domu Tusków w Sopocie dzieci wywiesiły balony i transparent z napisem "Witaj w domu, dziadku".
Równo sto dni trwała nasza rozłąka spowodowana pandemią. Po powrocie z Brukseli czekało mnie uroczyste powitanie. Jadąc przez pół kontynentu bez żadnej kontroli, uświadomiłem sobie ponownie, jak wielkim dobrodziejstwem jest Europa bez granic. I jakim skarbem są dzieci i wnuki - napisał wzruszony polityk.
Na powitanie dzieci przygotowały też laurki.
"Drogi dziadku, bardzo za tobą tęskniłem, kiedy cię nie było. Brakowało mi ciebie, naszych rozmów i zabaw. Tęskniłem za tobą bardzo mocno, lecz cieszę się, że znów jesteś z nami. Kocham cię bardzo mocno, Mikołaj".
"Kochany dziadku, bardzo długo się nie widzieliśmy przez tę kwarantannę. Tęskniłem za tobą bardzo. (...) tu jest fajnie, ale z tobą byłoby lepiej. Kocham cię, Mati" - napisali wnukowie Donalda.
"Ale słodko, miód na serce", "Piękne powitanie", "Wzruszająca laurka", "Dla takich listów warto wszystko" - zachwycają się w komentarzach internauci.
Polityk wielokrotnie w wywiadach wspominał, że rola dziadka to dla niego najważniejsza funkcja. "Jestem wyjątkowo szczęśliwym dziadkiem. To jest zupełnie fenomenalne przeżycie" - mówił.
Przypomnijmy, że Donald Tusk ma czworo wnucząt: trzech chłopców i jedną dziewczynkę.