Praca stewardessy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, szczególnie w najpopularniejszych liniach lotniczych, jest marzeniem wielu osób z całego świata. Bez wątpienia może być to świetne zajęcie dla ludzi, którzy lubią dynamiczne środowisko, są otwarte na nowe doświadczenia i chcą poznawać świat. Niestety praca stewardessy, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się ekscytująca i pełna glamour, wiąże się z wieloma wyzwaniami i trudnościami.
Zobacz także: Jakub Kucner otrzymał NIEPRZYZWOITĄ ofertę od szejka: "Mogłem zarobić pół miliona w weekend..."
Stewardessa zdradza kulisy pracy dla szejka. Wspólne oglądanie telewizji i panie do towarzystwa
W ostatnich latach pojawiło się mnóstwo kontrowersji wokół pracy stewardess na Bliskim Wschodzie. Powstało wiele plotek i mitów dotyczących latania zarówno w komercyjnych liniach, jak i w prywatnych samolotach. Głos w tej sprawie postanowiła zabrać Ania Kolasińska, która w przeszłości pracowała dla majętnego szejka. O swoich doświadczeniach opowiedziała na łamach kanału na YouTube "7 metrów pod ziemią".
Sama praca była strasznie dziwna. W gruncie rzeczy, z pracą stewardessy miała bardzo mało wspólnego. (...) Ta praca była bardziej pracą asystentki, aniżeli stewardessy. Ponieważ ja odpowiadałam w zasadzie za wszystko. (...) Mimo że mógł podnieć telefon w hotelu i zamówić sam śniadanie, to ja musiałam przyjść i zamówić to śniadanie. Ja byłam też pośrednikiem między obsługą hotelową, a szejkiem - wyjawiła.
Przypominamy: 26-letnia żona MILIONERA Z DUBAJU zdradza szczegóły ich związku: "Znamy swoją lokalizację i hasła do kont"
Jak się okazuje, na tym zakres obowiązków Ani się nie kończył, bowiem szejk miał wobec niej bardzo nietypowe wymagania. Co ciekawe, kobieta zauważyła, że jej były pracodawca był bardzo samotny i według niej potrzebował przyjaciółki.
Czasami potrzebował kogoś z kim obejrzy telewizję. (...) Czasami też oczekiwał, że będę osobą, która pójdzie sprawdzić, czy panie do towarzystwa wyglądają tak jak powinny - wyjawiła.
Stewardessa zdradza, kiedy szejk przekroczył granicę
Niestety od początku rozpoczęcia współpracy Ania czuła się niekomfortowo. Wszystko przez to, że mężczyzna obsypywał prezentami swoich podwładnych.
Ja od początku czułam, że ta granica jest przekraczana (...) Dla mnie te prezenty były niekomfortowe. (...) Pierwszego wieczora, gdy przyleciałam i jeszcze tej pracy nie miałam, to wszystkie dostałyśmy napiwek, to była kwota 500 EUR na głowę, czy tam funtów (...) później był Rolex, torebka Prady - wymieniła.
Czara goryczy przelała się znacznie później.
Moment w którym podjęłam decyzję, że odchodzę i to idzie za daleko miał miejsce wtedy, gdy szejk chciał zapłacić za moją operację biustu - powiedziała.
Co ciekawe, sama operacja prawdopodobnie nie była pomysłem szejka. W tym samym wywiadzie Ania zdradziła, że wówczas faktycznie chciała zoperować biust i najprawdopodobniej opowiedziała o swoich planach znajomym z pracy.
Praca marzeń?