Straż pożarna odmówiła nam pomocy przy ewakuacji ambulansu i chorej. Rozwiązaliśmy to we własnym zakresie. Przysłano drugą karetkę stacjonującą w Policach. Chorą przenieśliśmy na noszach - powiedział Krzysztof Antoniak.
Lekarze pogotowia zostali wezwani do 13-latki, która brała udział w zawodach lekkoatletycznych. Odjeżdżający z miejsca wypadku ambulans zakopał się w błocie. Lekarz poprosił dyspozytorkę, by wezwała na pomoc straż pożarną. Dyżurujący strażak odmówił jednak pomocy. Lekarze pogotowia musieli działać na własną rękę, przenosząc chorą na noszach do zastępczej karetki.
Komendant Państwowej Straży Pożarnej w Policach, st. bryg. Marek Gendek po przesłuchaniu rozmowy z dyspozytorką, przyznał, że dyżurny postąpił zgodnie z procedurami i nie może mieć do niego pretensji. Przyznał jedynie, że w rozmowie zabrakło "większej empatii":
Mój dyżurny zadziałał zgodnie z procedurami i odbytym szkoleniem. Nie mogę mieć do niego pretensji. Prywatnie mam jednak uwagę, że mógł wykazać się większą empatią.
_
_
_
_Źródło: TVN24/x-news