W przypadku Jessiki Mercedes ostatnie dni - delikatnie mówiąc - nie należały do szczególnie udanych. Blogerka znalazła się na językach całego kraju, gdy światło dziennie ujrzała tak zwana "afera metkowa". Przypomnijmy: stylistka Karolina Domaradzka ujawniła "sekret" celebrytki, czyli fakt, że pochodzące od jej autorskiej marki t-shirty w rzeczywistości były wyprodukowane przez specjalizującą się w taniej odzieży firmę Fruit of the Loom. Okazało się, że podczas "postprodukcji" oryginalne metki bezceremonialnie wycinano i w ich miejsce wszywano nowe, z logo Veclaim.
Problem polega na tym, że celebrytka wielokrotnie podkreślała, iż jej projekty Veclaim są produktami wysokiej jakości, szyte z najlepszych materiałów, w Polsce. 26-latka od samego początku mydliła fankom oczy rzekomą "ekskluzywnością" brandu, tym samym nakłaniając je do zostania "dziewczynami Veclaim". Biznes ze sprzedaży ciuchów szedł na tyle dobrze, że poznanianka zdecydowała się otworzyć dwa butiki: jeden stacjonarny na ulicy Mokotowskiej w Warszawie, drugi tymczasowy w Galerii Bałtyckiej w Gdańsku. Jeszcze pół roku temu w rozmowie z Kozaczkiem zadowolona z siebie gwiazdka tłumaczyła, dlaczego ubrania Veclaim wyróżniają się wysoką ceną, prawiąc o "świadomej modzie".
Super nam idzie ten biznes, a żeby zrobić coś tańszego, musiałabym szyć w Chinach z najtańszych materiałów i być na poziomie sieciówkowym, a nie o to chodzi - opowiadała Kirschner w listopadzie. Nie chciałabym sygnować swoim nazwiskiem czegoś, co się rozpada po jednym praniu. Dlatego stawiamy na naturalne tkaniny, szyjemy w Polsce. Każdy z tych ludzi, szwalnie, krawcowa, konstruktorka, team i ktoś, kto wymyśla nadruk, metka, to wszystko się składa na te koszta. Chciałabym, żeby to było tańsze, ale nie da się. Wprowadzam teraz tańszą linię do Veclaim, to będą t-shirty. W 100 procentach szyte w Polsce, z organicznej bawełny.
Gdy "afera metkowa" ujrzała światło dzienne upokorzona blogerka próbowała się tłumaczyć, że w przypadku t-shirtów testowała "nowy model współpracy", którym było "zakupienie półproduktów od zagranicznego partnera". Niestety, wszystko wskazuje na to, że już wcześniej celebrytka "chodziła na skróty", o czym świadczyć może, fakt, że większość jej kreacji jest łudząco podobna do projektów największych marek odzieżowych. Jak ujawniła wyżej wspomniana Karolina Domaradzka na Instagramie, Mercedes ewidentnie "inspirowała się" takimi markami, jak Rotate, Isabel Marant, Reformation, Oddity czy House of CB, przez cały czas zarzekając się, że sama bierze czynny udział w procesie powstawania rzeczy Veclaim, od początku do końca. Co gorsza, na chińskim serwisie sprzedażowym AliExpress można znaleźć kostiumy kąpielowe niemal identyczne, jak te pochodzące z autorskiej marki Moiess, co również nie wpływa zbyt dobrze na wiarygodność celebrytki.
Myślicie, że po wybuchu "afery metkowej" Jessica Mercedes porzuci "projektowanie" na dobre?