Polscy celebryci, mocni w gębie jedynie nad Wisłą, nieustannie próbują dopieścić swoje ego powiązaniami z wielkim światem. Zazwyczaj skromnie opowiadają, kogo spotkali za granicą, dodając szybko, że w ogóle nie robi to na nich wrażenia. Sandra Kubicka na przykład piła z byłą żoną syna Roberta De Niro, na dodatek podobno podrywał ją Leonardo DiCaprio, ale się tym nie chwali.
Przypomnijmy: Sandra Kubicka o życiu w Miami: "Piłam z byłą żoną syna Roberta De Niro. Nie chcę się tym chwalić"
Równie skromna jest też Kinga Rusin, która tak imprezowała z Adele, że rok po słynnym zdjęciu z prywatnego przyjęcia zaszyła się "gdzieś na oceanie" i nie woli się nie wychylać poza wrzucanie "świadomych" postów.
Teraz pewną przygodę z zachodnim show biznesem przeżył Marcin Tyszka, połowa zapomnianego duetu Woli&Tysio, który jeszcze dziesięć lat temu pokazywał w telewizji, jak czyści wybieg z odchodów słonia. Na szczęście to tylko drobna część jego życia, które na co dzień przebiega w bardziej luksusowych warunkach. Fotograf pochwalił się na Instagramie, że spotkał ekipę filmu House of Gucci. Żeby nie było - twierdzi też, że nikogo nie poznał.
Nie wiemy więc, dlaczego Marcin Tyszka pisze na Instagramie, że była to ekipa filmowców, ale może po prostu zapytał w recepcji luksusowego hotelu, w którym zrobił sobie zdjęcie. Jednocześnie fotograf trochę ubolewa nad tym, że obiekt jest pusty i mieszka w nim niewiele osób, czyli on i ekipa filmowa.
Kiedyś można tu było spotkać największych świata mody, gwiazdy, ich agentów, supermodelki ćwiczące po długich imprezach, a przed wielkimi pokazami Milan Fashion Week. Teraz wchodzisz i nie spotkasz nikogo.... - rozżala się Marcin na Instagramie i skromnie dodaje, że ma całe piętro fitness clubu z basenem tylko dla siebie:
Niby fajnie mieć całe piętro fitness clubu z basenem prywatnie dla siebie, ale to dziwne uczuci... Jak scena z Shining... Legendarny hotel Principe di Savoia w Mediolanie, a tam puste korytarze, wyłączone światła... Na 400 pokoi zajętych 20... W tym ja i część amerykańskiej ekipy filmu o Gucci... Przemykali cichaczem, nikogo nie poznałem... - czytamy.
Warto zaznaczyć, że Marcin Tyszka twierdzi, że spotkał jedynie ekipę filmową, nie rozpoznając żadnej gwiazdy House of Gucci. Strach pomyśleć, co byłoby, gdyby na pustym basenie taplał się z Adamem Driverem albo Lady Gagą...
Tego się chyba już nie dowiemy, bo Marcin już wrócił do Polski. Żałujecie?