Od słynnego już Megxitu relacje Sussexów z royalsami drastycznie się pogorszyły, jednak to ich wywiad dla Oprah Winfrey była kroplą, która przelała czarę. Gdy po pogrzebie króla Filipa nastąpiło - przynajmniej pozorne - pojednanie Harry'ego z rodziną, wydawało się, że topór wojenny został zakopany. Krótko później wyszło jednak na jaw, że brat Williama podpisał opiewający na 40 milionów kontakt na wydanie serii książek, w której ujawni kolejne sekrety z przeszłości Windsorów. Tym ryzykownym ruchem książę kompletnie zraził do siebie familię.
O ile stosunki między Sussexami i rodziną królewską wciąż pozostawiają wiele do życzenia, Harry i Meghan wciąż pragną korzystać z książęcych przywilejów. Ostatnio okazało się, Markle i jej oddany mąż chcą ochrzcić córkę w... Windsorze, w obecności samej Elżbiety II.
Choć wciąż nie wiadomo, czy ich ambitny plan z "królewskimi" chrzcinami się powiedzie, właśnie okazało się, że małżeństwo ma teraz inny powód do radości. Jak podaje Daily Mail, siedem tygodni po narodzinach córka księcia i eksksiężnej, Lilibet została wreszcie dodana do linii sukcesji rodziny królewskiej na oficjalnej stronie internetowej Pałacu.
Lilibet Diana Mountbatten-Windsor, drugie dziecko księcia i księżnej Sussex, urodziło się 4 czerwca w Santa Barbara w Kalifornii i zajmuje ósme miejsce w kolejce do tronu. Aktualizacja royal.uk miała miejsce trzy dni po tym, jak królewscy eksperci zwrócili uwagę na fakt, że książę Andrzej wciąż znajduje się na ósmej pozycji w kolejce.
Co ciekawe, nazwisko dwuletniego brata Lilibet, Archiego Harrisona Mountbatten-Windsora, zostało dodane do listy royal.uk zaledwie 15 dni po jego urodzeniu w maju 2019 roku.
Myślicie, że w obecnej, dość skomplikowanej sytuacji z royalsami "po prostu" Harry i Meghan cieszą się z takiej nobilitacji?