Na początku tego roku Meghan Markle i książę Harry zszokowali wszystkich, ogłaszając, że "wypisują się" z brytyjskiej rodziny królewskiej. Niemal z dnia na dzień porzucili dotychczasowe obowiązki i wyprowadzili się z Wielkiej Brytanii, sprawiając, że wizerunek monarchii mocno ucierpiał.
Aktualnie Sussexowie wiją sobie nowe gniazdko w Kanadzie, choć podobno rozważają też zakup posiadłości w Kalifornii. Meghan nadal ma bowiem chrapkę na bycie sławną aktorką. Z kolei Harry planuje chyba zrobić karierę w świecie biznesu. Aktualnie prowadzi rozmowy z jednym z największych banków na świecie, Goldman Sachs.
Meghan i Harry zatrudnili już cały sztab amerykańskich doradców i planowali czerpać profity ze swojego przydomku "Sussex Royal". Już wiele miesięcy temu zastrzegli go jako znak towarowy kilkudziesięciu produktów, w tym rozmaitych gadżetów, ubrań i czasopism.
Królowa uznała jednak, że skoro wnuk i jego małżonka nie chcą być częścią rodziny królewskiej, nie powinni posługiwać się tym tytułem i na nim zarabiać. Monarchini wydala oświadczenie, w którym ogłosiła, że "Harry i Meghan nie będą używać słowa "Royal" odnośnie swoich inicjatyw".
W odpowiedzi Sussexowie na swoim profilu na Instagramie opublikowali komunikat, w którym napisali, że słowo "Royal" nie jest własnością Elżbiety II. Poinformowali jednak, że z własnej woli zaprzestaną używania go.
Choć nie ma żadnej jurysdykcji ze strony monarchii czy rządu w kwestii używania słowa "Royal" za oceanem, książę i księżna Sussex nie zamierzają używać "Sussex Royal" ani żadnej odmiany słowa "Royal" na jakimkolwiek terytorium (w Wielkiej Brytanii czy gdzie indziej) - ogłosili.
W oświadczeniu Sussexowie pożalili się też, że zostali niesprawiedliwie potraktowani, ponieważ zastosowano wobec nich 12-miesięczny okres zawieszenia przywilejów. Królowa ma chyba nadzieję, że Harry zmieni jeszcze zdanie, bo obiecała zachować dla niego wolne stanowisko przez najbliższy rok. Najwyraźniej to nie spodobało się Meghan.
Oświadczenie Sussexów wywołało burzę w mediach. W rozmowie z Daily Mail komentator życia rodziny królewskiej, Richard Fitzwilliams, stwierdził, że było "całkowicie niepotrzebne".
Ta wypowiedź podkreśliła jedynie różnice pomiędzy nimi a pałacem w sposób, którego można było uniknąć. Na każdym kroku dają jasno do zrozumienia, że czują się poszkodowani - mówi.
Z kolei biograf księcia Karola, Tom Bower, stwierdził, że społeczeństwo "wreszcie zobaczyło prawdziwą twarz Meghan".
Jej komentarze na temat decyzji królowej pachną złośliwą furią - powiedział. Obawiam się, że będzie tylko gorzej.
Do krytyki przyłączył się Piers Morgan: "Ogromny brak szacunku, jaki ci dwoje okazują królowej, jest oburzający. Za kogo oni się, do diabła, uważają?" - napisał na Twitterze.
Richard Eden, redaktor Daily Mail, ocenia, że decyzja rodziny królewskiej o pozbawieniu Harry'ego i Meghan marki "Sussex Royal" musiała być dla nich "ogromnym ciosem", ponieważ "miała kluczowe znaczenie dla ich przyszłych planów”. Przewiduje jednak, że dostosują się do poleceń, bo nie będą chcieli całkowicie popsuć sobie relacji z rodziną.