Gdy w 2011 roku do mediów przedostała się informacja o romansie Kim Kardashian i Kanye Westa, nikt nie spodziewał się, że ta relacja przetrwa dłużej niż choćby jeden sezon Keeping Up With the Kardashians. Ku powszechnemu zdziwieniu, celebrytka i raper nie tylko wzięli ślub, ale nawet doczekali się czwórki pociech, tworząc jedną z najpotężniejszych power couples w historii show biznesu. Po latach zgrywania w mediach idealnej rodzinki raper będąc pod wpływem epizodu maniakalnego oskarżył małżonkę o zdrady, rasizm i usiłowanie ubezwłasnowolnienia go, tym samym wywołując sensację na skalę międzynarodową.
Upokorzona Kim Kardashian musiała odnieść się publicznie do zaistniałej sytuacji. Stwierdziła, że słowa zmagającego się z chorobą dwubiegunową Westa, nie zawsze odzwierciedlają jego prawdziwe intencje. Ostatecznie nawet jej apel o wyrozumiałość dla ukochanego nie był w stanie uciszyć plotek o planowanym rozwodzie słynnej pary. Mimo niezaprzeczalnej kompromitacji Kim nie jest jednak gotowa tak łatwo zrezygnować z pozycji, którą zapewniło jej małżeństwo ze światowej sławy muzykiem. O dziwo, gwiazda nie wciąż nie rozstała się z ojcem swoich dzieci, ze wszystkich sił próbując ratować nadszarpnięty wizerunek rozkosznymi fotkami z rodzinnych wypadów.
Tymczasem na światło dziennie wypłynął teledysk, który Kanye wyprodukował przed trzema laty we współpracy z raperem Tygą i reżyserem Eli Russellem Linnetzem. Oglądając "dzieło" trójki wyżej wymienionych panów, można zrozumieć, czemu wideo przez tak długi czas nie zostało upublicznione. W teledysku widzimy naoliwioną Kim w samej bieliźnie, wijącą się przed kamerą w towarzystwie swojej najmłodszej siostry (w tamtym okresie Kylie miała 19 lat). W kulminacyjnym momencie możemy zobaczyć przyprawiający o dreszcze moment, jak ukochana Kanyego "rodzi" Kylie, podczas gdy dookoła krążą "demoniczne" monster trucki.
Zobaczcie przerażający teledysk Kanye Westa i Tygi do piosenki Feel me (oczywiście na własną odpowiedzialność). Podoba Wam się "artystyczna" wizja Kanye?