Nie jest tajemnicą, że celebryci preferują łączenie się w pary z innymi znanymi twarzami. Taka relacja z pewnością daje wiele korzyści. Związek dwójki rozpoznawalnych osób jest bowiem gwarancją niekończącego się zainteresowania ze strony mediów. Jednakże nie wszystkimi znanymi duetami kieruje taki tok myślenia. Do nielicznego grona tych, którzy stronią od epatowania związkiem i dzielenia się jego szczegółami, zaliczyć można Agnieszkę Więdłochę i Antoniego Pawlickiego.
Aktorzy od lat strzegą swojej prywatności, nie udzielając wspólnie ckliwych wywiadów i nie pozując na okładkach kolorowych magazynów. Choć zarówno Agnieszka, jak i Antek prowadzą profile w mediach społecznościowych, jak ognia unikają dzielenia się swoim wspólnym życiem. Mało wylewna para nie zdecydowała się nawet publicznie poinformować o tym, że pod koniec minionego roku zostali rodzicami. Dopiero niedawno aktorka uchyliła rąbka tajemnicy, dzieląc się w wywiadzie swoimi obawami odnośnie macierzyństwa.
Nie dziwne więc, że ostatnie rodzinne wyjście Więdłochy, Pawlickiego i ich kilkumiesięcznej córeczki zainteresowało media. Kilka dni temu paparazzi "przyłapali" aktorski duet wraz z pociechą na Saskiej Kępie. Świeżo upieczeni rodzice wybrali się z dzieckiem do tamtejszej przychodni, w której spędzili ponad godzinę.
Tego dnia zarówno 35-latka jak i jej o trzy lata starszy mąż postawili na niezobowiązujące stylizacje. Oboje skusili się na jeansy, do których Agnieszka dobrała czerwone buty na wysokiej podeszwie, biały t-shirt, pikowaną kurtkę i zimową czapkę, zaś Antoni sweterek, czarne adidasy i czapkę z daszkiem. Aktorka wyposażyła się dodatkowo w maseczkę, o której najwyraźniej zapomniał jej ukochany. Nieroztropny Pawlicki był jednak wyjątkowo zaangażowany w niesienie nosidełka z pociechą.
Po opuszczeniu placówki rodzina wsiadła do zaparkowanego nieopodal wartego około 350 tysięcy audi i odjechała w bliżej nieokreślonym kierunku.
Rola rodziców służy Agnieszce i Antoniemu?