W przypadku Beaty Tadli tego roku nie można chyba zaliczyć do szczególnie udanych. Pomijając globalną pandemię koronawirusa, która każdemu dała się we znaki, zła passa dziennikarki zaczęła się w kwietniu, kiedy to hakerzy włamali się na jej instagramowy profil instagramowy, żądając okupu za zwrot dostępów. Bohaterska celebrytka postanowiła nie poddawać się oprawcom, kosztowało ją to jednak utratę wszystkich zdjęć i wpisów.
Jakby tego było mało, po dwóch latach rozpadł się związek 45-latki z ukochanym, z którym jeszcze nie tak dawno migdaliła się w najlepsze na sopockim molo. Ponoć powodem zerwania był fakt, że zakochane gołąbki mieszkały w innych miastach, co miało być dla Beaty wyjątkowo męczące. Rozstanie z mężczyzną było o tyle kłopotliwe, że czempionka Tańca z gwiazdami miała się o nim dowiedzieć z... mediów społecznościowych.
Choć zakończenia związków nigdy nie należą do najprzyjemniejszych, wygląda na to, że Tadla szybko zdążyła pozbierać się po rozłące z tajemniczym Rafałem. Ostatnio dziennikarka została przyłapana przez fotografów, gdy zmierzała do pracy, trzymając w ręku wieszak z wyprasowaną koszulą. Tego dnia świeżo upieczona singielka postawiła na casualową stylizację, na którą składała się ciemna koszula, czarne dresy z białymi lampasami i oliwkowe sandałki na koturnie. Na widok paparazzi Beata zaczęła wdzięczyć się do obiektywów aparatów, nonszalancko przeczesując włosy palcami i posyłając w ich stronę filuterne uśmieszki.
Myślicie, że już zdążyła otrząsnąć się po rozstaniu?