W swoim reportażu "Mroczna tajemnica Stuu i youtuberów: Pandora gate" Sylwester Wardęga zdemaskował swoich kolegów. Dostało się też Fagacie, która - w mniemaniu youtubera - miała być w pełni świadoma zarzucanych Stuartowi czynów. 33-latek wziął sobie za punkt honoru, żeby przekonać wszystkich do swoich racji, ujawniając jej prywatną korespondencję.
Afera zdążyła już nabrać wymiaru politycznego. Do akcji włączyli się m.in. Mateusz Morawiecki czy Donald Tusk, wypowiadając youtuberom wojnę. Sprawą zajęła się też prokuratura i pierwsze osoby zamieszane w incydent mają już za sobą przesłuchanie. Jedną z nich była Agata Fąk, która w rozmowie z Pudelkiem wyjawiła, że zeznawała w charakterze świadka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sami powiedzieli, że nie miałam dowodów i nie miałam, jak zgłosić sprawy. Ale to, co dziś im powiedziałam, podobno jest pomocne, mimo że to nie dowody - przyznała.
W zapewnienia 23-latki w najmniejszym nawet stopniu nie wierzy Wardęga, który niestrudzenie kontynuuje kampanię przeciwko byłej koleżance. W opublikowanym materiale Sylwester idzie w zaparte, że osoby związane z bliskim otoczeniem Stuarta Burtona wiedziały o jego rzekomych czynach. Youtuber zasugerował, że influencerka mogła złożyć fałszywe zeznania, co co mogą jej grozić surowe konsekwencje.
Pani Agata Fąk znana w sieci pod pseudonimem "Fagata" jest już prawdopodobnie po złożeniu zeznań i podpisaniu ich (w charakterze świadka) - napisał Wardęga. Fagata utrzymuje wciąż, że nie posiadała wiedzy. Dodam tylko informacyjnie, iż:
§ 1. Kto składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 - ostrzegł youtuber.
Na dowód swoich słów Wardęga zamieścił serie InstaStories, gdzie przeczytać można pochodzącą z 2020 roku korespondencję Fagaty z Justyną Sukanek, a także usłyszeć wysłane przez nią głosówki. 23-latka zwierza się w nich byłej dziewczynie Stuu z intymnych szczegółów ich związku. Przyznaje też, że miała wiedzę na temat przeszłości youtubera, jednak bała się nagłośnić sprawę ze względu na obowiązującą ją umowę o poufności.
Fagata nie zgłosiła, bo nie chciała wyrzutów sumienia, bo nie ma złych ludzi. Głosówkę przerywam, bo pada imię kolejnej dziewczyny, która sobie tego nie życzy - napisał Wardęga.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Fagatą, ale do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Komu bardziej wierzycie: Wardędze czy Fagacie?