O Caroline Derpienski znów zrobiło się głośno. Wystarczyło, że obwieściła światu, że rozstała się ze swoim milionerem. Później twierdziła, że zostawił ją bez grosza i pokazywała, że w lodówce ma zgniłe banany. W międzyczasie zaliczyła kilka kolejnych dram z koleżankami z branży.
W pewnym momencie pomocną dłoń wyciągnęła do niej Marianna Schreiber. Ta wpadła na genialny pomysł, że Caroline powinna zacząć się bić w oktagonie i wtedy znów miałaby pieniądze. Stwierdziła nawet, że jest w stanie załatwić im taką walkę. Nagle jednak z "przyjaciółek" stały się rywalkami. Schreiber zaczęła ostro krytykować w social mediach Caroline, a ona dość szybko zareagowała. Wyznała między innymi, że usłyszała od ludzi związanych ze światem freak fightów, że Marianna Schreiber nakręca na nią "bezsensowny hejt", by "wymusić walkę, zarobić i zdobyć większą sławę".
Sylwester Wardęga ujawnia, ile Caroline Derpienski chciała za walkę
W tym temacie parę słów do powiedzenia miał też Sylwester Wardęga. Były zawodnik Fame MMA zdradził, że z jego informacji wynika, iż przyczyną tego, że Caroline nie zawalczy w oktagonie, jest kwota, jakiej zażądała. Jak ujawnił, miało to być kilkaset tysięcy złotych. Federacja stwierdziła, że są to zbyt duże pieniądze.
Nie wiadomo jednak, o której dokładnie federacji mówił Wardęga oraz czy chodziło mu o rozmowy na temat walki Derpienski kontra Schreiber, czy może o wcześniejsze negocjacje, które rzekomo odbywały się z celebrytką. Przypomnijmy, że jakiś czas temu Caroline pokazała się na konferencji Clout MMA. Do dziś nie wyjaśniono jednak, po co tam była...