Reputacja Deynn i Majewskiego już raz została mocno nadszarpnięta, ale dzięki założeniu fundacji i miesiącach "rehabilitowania się" w oczach fanów, udało im się wrócić do czołówki rodzimych influencerów. Nad parą celebrytów znów zbierają się czarne chmury i nic nie wskazuje na to, by udało im się powstrzymać kolejne publikacje dotyczące ich życia.
Zobacz też: Majewski GROZI firmie kosmetycznej POZWEM: "Zachęcaliście różnych influencerów DO LINCZU!"
Głośne zerwanie współpracy z firmą kosmetyczną i zbliżający się proces w sądzie to nie koniec problemów "fitnesiarzy". Na Majewskich szczególnie cięty jest też Sylwester Wardęga. YouTuber nagrał już kilka filmów, w których "demaskuje" działalność Daniela. W najnowszym wideo twórca internetowy pokazał dowody wskazujące na to, że Majewski zastrzegł pseudonim artystyczny swojej ukochanej na swoje nazwisko i ma do niego wyłączne prawo gdyby doszło do rozwodu.
Daniel, uwaga, zastrzegł nazwę Deynn na swoje nazwisko, a małżonkowie mają rozdzielność majątkową. Jeśli kiedyś, odpukać oczywiście, Marita zdecyduje się oswobodzić z rąk swojego managera, to bardzo mi przykro, ale musi wtedy rozpoczynać karierę od nowa i wymyślić inną nazwę, bo nazwa Deynn będzie nazwą tylko i wyłącznie Daniela - donosi Wardęga i zapowiada kolejny, jeszcze mocniejszy materiał dotyczący Majewskiego, który w jego filmikach jawi się jako bezwzględny i władczy biznesmen, który steruje Deynn.
Skontaktowaliśmy się z Danielem i poprosiliśmy, by odniósł się do słów YouTubera.
Marita jest pod każdym względem zabezpieczona, sama pracuje na swój pseudonim, markę i przyszłość. Pozwólcie, że szczegóły pozostawimy dla siebie - wyznał redakcji Pudelka influencer.
Majewski wyśmiewał wcześniejsze publikacje Wardęgi i zarzucał mu kłamstwa, jednak teraz wydaje się bardziej powściągliwy.
Jak myślicie, kto w tym sporze ma rację?