Sylwia Bomba szerszej publiczności dała się poznać dzięki programowi "Gogglebox", skąd trafiła do 25. edycji "Tańca z gwiazdami". Niedawno pojawiły się doniesienia, że wybuchowy charakter celebrytki daje o sobie znać na planie tanecznego show. Jej trener, Jacek Jeshke, mówił, że dostał nieraz butem od 33-latki, a także usłyszał od niej kilka przekleństw w swoją stronę. Skandalicznego zachowania celebrytki doświadczyły również inne osoby pracujące przy produkcji programu.
W zeszłym tygodniu zostaliśmy poinformowani, że Bombatarget="_blank"> w bardzo oschły sposób traktuje ekipę programu "Taniec z gwiazdami" i cały czas ma do kogoś pretensje. Z doniesień naszego informatora z produkcji show wynika, że gwieździe "brakuje podstawowych zasad dobrego wychowania", a także unika ona takich słów jak "dzień dobry" czy "dziękuję". Po nagraniu poniedziałkowego odcinka Michał Dziedzic skonfrontował tę wersję przedstawioną nam przez osobę z produkcji programu z Sylwią.
Oczywiście, że nie gwiazdorzę. Jest mi bardzo przykro, że opisaliście to wszystko w taki niefajny sposób. Jednak co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Ten artykuł udowodnił mi, że w show biznesie wszystkie chwyty są dozwolone. Jestem w telewizji od ośmiu lat i przez taki czas nie da się udawać sympatycznej - zapewniała rozgniewana.
Sylwia nie zamierzała okazać skruchy i szła w zaparte, twierdząc, że jej zachowanie zostało źle odebrane przez pracowników Polsatu. Ponownie wyjaśnić całą sytuację musiał jej nasz reporter.
Do mnie zgłosiły się osoby z produkcji Polsatu. To ja słyszałem te rzeczy, to nie były plotki wyssane z palca. Rozmawiałem z ludźmi, którzy mówili, że zachowujesz się skandalicznie i z tobą się nie da pracować. Chcesz kogoś przeprosić? - zapytał Michał Dziedzic.
Absolutnie! Uważam, że 90% tych oskarżeń było wyssanych z palca - próbuje się bronić Bomba.
Sylwii w dalszej rozmowie wymsknęło się, że opinia produkcji mogła zostać wywołana "pewną sytuacją", która miała miejsce, jednak z wielką niechęcią wdawała się w szczegóły incydentu. Ostatecznie zirytowana Sylwia zarzuciła reporterowi Pudelka oraz produkcji kłamstwo w sprawie jej zachowania.
To były skargi wielu osób - przypominał Michał Dziedzic.
Myślę, że nie do końca mówisz prawdę. Myślę, że chodzi o jedną sytuację. Nie wiem, czy mogę tutaj opowiadać. Wchodzą tutaj sprawy zdrowotne - zaczęła tłumaczyć Sylwia.
To było pokłosie jednej sytuacji. Ja zawsze byłam miła. Zawsze mówię "dzień dobry", ‘do widzenia", dziękuję". Apeluję do wszystkich oglądających - miejcie serce, intuicję w sobie. Widzowie nie dają się nabrać na takie artykuły, ani na udawanie bycia sympatycznym. Wy, Pudelek, szczególnie słyniecie z soczystych porównań - podsumowała celebrytka.
Wierzycie w jej tłumaczenie?