Sylwia Bomba rozpoznawalność zawdzięcza programowi "Gogglebox. Przed telewizorem", gdzie zasłynęła jako jedna z barwniejszych postaci telewizyjnej produkcji. Na co dzień spełnia się jednak jako influencerka z naprawdę niemałym gronem odbiorców, a także pełnoetatowa mamusia czteroletniej Antoniny.
Celebrytka żyje influencerskim życiem na całego, czego świadkiem jest ponad 800 tysięcy osób śledzących jej poczynania na Instagramie. Jakiś czas temu pochwaliła się tam zakupem luksusowej willi w Warszawie, którą (jak zaznaczyła), kupiła dla dobra swojego oraz dziecka. Ostatnimi czasy Bomba regularnie wrzuca też treści o tematyce "w zdrowym ciele zdrowy duch". Wszystko przez to, że w niedawno postanowiła wrócić do regularnych ćwiczeń...
Dzień zaczynamy od ruchu. Ja nadal trwam w postanowieniach i walczę - pochwaliła się na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I choć Sylwia walczy w ruchu, my musimy walczyć z jej niezwykle szczerym wyznaniem, którego dokonała w podcaście "Tato, no weź". Goszcząc u Kamila Balei, celebrytka wylansowana przez TTV, postanowiła opowiedzieć słuchaczom o swojej bliskiej relacji z nieżyjącym już ojcem Antosi.
Sylwia Bomba i okoliczności poczęcia Antosi
Z jej relacji wynika, że córka była planowanym i bardzo wyczekiwanym dzieckiem, o którym ona i Jacek Ochman zaczęli myśleć w po powrocie z pięknych wakacji...
Ja pamiętam, Antosia była robiona w niedzielę, a wyszła za pierwszym razem. Mogę powiedzieć nawet, gdzie i o której - pochwaliła się przed mikrofonem.
Było naprawdę bardzo fajnie przez pierwsze dwa lata, jak byliśmy ze sobą, ja już miałam lat 32, 33 nawet. Wróciliśmy wtedy z super wakacji, to była niedziela, leżeliśmy w łóżku i ja mówię, "czy naprawdę może być tak dobrze, tak fajnie?" i mój partner powiedział: "tak, ale wiesz, co jeszcze jest super? Jak ma się razem dziecko" - słyszymy w podcaście.
Te ponętne rozmyślania doprowadziły ich tylko do jednej decyzji...
A ja mówię: "jak chcesz mieć ze mną dziecko, to akurat mam dni płodne. Zapraszam" - skwitowała to Bomba, puentując własne wynurzenia.
Naprawdę musieliśmy to wiedzieć?