Sylwia Bomba jakiś czas temu pojawiła się w popularnym na TTV formacie "Gogglebox. Przed telewizorem" i niedługo później mogła już cieszyć się statutem celebrytki. Jak na rasową influencerkę przystało, wzięła nawet udział w "Tańcu z gwiazdami", co tylko przypieczętowało jej obecność w show biznesie. Bomba skupia się również na rozwijaniu swojego instagramowego profilu, na którym obserwuje ją już ponad 816 tysięcy internautów. To właśnie tam dzieli się swoją codziennością, pokazuje chwile z córką i opowiada o budowie nowego domu. Nie wszystko jest jednak takie idealne, bo nawet ona odczuwa skutki inflacji.
Sylwia Bomba żali się na rosnące ceny
Szkoda mówić. To jest absolutny koszmar. Ceny są tak ogromne za wszystko i nawet ci ludzie, którzy przychodzą, mówią: "Pani Sylwio, ja się staram jak najtaniej, ale mam tak ogromne koszty prądu, ludzi, produkcji, gazu, że nie jestem w stanie taniej". Także płać i płacz - żaliła się w rozmowie z Pudelkiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sylwia przyznaje jednak, że kiedy na świat przychodzi dziecko - człowiek zmienia nieco swoje priorytety. Sama wielokrotnie powtarzała, że dobro jej córeczki jest dla niej najważniejsze.
W momencie, kiedy rodzi się dziecko, mądry człowiek przewartościowuje swoje życie i nie kupuje już sobie co jakiś czas bardzo drogich markowych butów, torebek czy sukieneczek. Skupia się na tym, żeby zbudować dla swojego dziecka szczęśliwe dzieciństwo i taką ostoję - mówiła.
ZOBACZ: Sylwia Bomba wylewnie o okolicznościach poczęcia Antosi: "To była niedziela, leżeliśmy w łóżku..."
Sylwia Bomba narzeka na inflację
Ostatnio celebrytka pochwaliła się na swoim Instagramie selfie z... kiełbasą. W rozmowie z Pudelkiem przyznała, że rarytas sporo ją kosztował.
Wiesz, jaka ta kiełbasa była droga. To nie była kiełbasa od Magdy Gessler. Czasem są takie stanowiska, że przyjeżdżają takie wiejskie wędliny, a ja jestem pasjonatką takich wędlin i Tosia też kocha kiełbaskę. Jak ja jej zrobię owsiankę, to ona mi mówi: "A mamo mogę teraz zjeść coś normalnego, daj mi kabanosa albo kiełbasę". Moja córka jest mięsna i ja jej chciałam zrobić taką radość tymi kiełbasami, ale wyszło mnie to osiem dych i myślę sobie: Matko boska, inflacja weszła na grubo - żaliła się.
Sylwia stara się jednak racjonalnie podchodzić do zakupów. Przyznała, że teraz nie chadza już hobbystycznie do drogerii, wypełniając koszyk po brzegi i zwraca większą uwagę na to, co kupuje.
Szczerze, to ja już teraz nauczyłam się nie wyrzucać jedzenia. Od pewnego czasu zwracam uwagę na to, co kupuję. Staram się optymalizować zakupy i jest ogromna różnica. Kiedyś chodziłam hobbystycznie do drogerii dla relaksu, nawkładałam do koszyka - trzy stówki, teraz idę oszczędnie - pięć stówek. Jak żyć, jak żyć? - zastanawiała się.
Co sądzicie o planie oszczędzania Sylwii?