Sylwia Grzeszczak i Liber przez lata uchodzili za jedną z najbardziej zgranych par polskiego show-biznesu. W 2014 roku wzięli cichy ślub, o którym media dowiedziały się dopiero po fakcie. Rok później małżonkowie powitali na świecie córeczkę Bognę.
Grzeszczak i Liber tworzyli duet w życiu prywatnym i na scenie, a jednocześnie starali się nie epatować swoim związkiem w mediach. Kupili duży dom w Poznaniu, gdzie z dala od ciekawskich spojrzeń mogli cieszyć się rodzinnym szczęściem. Tym większym zaskoczeniem było, gdy pod koniec września małżonkowie poinformowali, że postanowili się rozstać. Mimo to nie zrezygnowali ze wspólnych występów.
Sylwia Grzeszczak rozlicza się z przeszłością w nowym utworze
Aktualnie Sylwia promuje nowy singiel pt. "Motyle", w którym pojawiają się motywy bólu i smutku, ale także odrodzenia i nowego początku. Tekst tej nastrojowej ballady chwyta za serce. Co ciekawe, napisał go właśnie Liber.
Czy to stracony czas? Tego nie powiem o tobie nigdy. Spotkam cię w tylu snach, choć poranki przywitam z kimś innym. Będę śnić o tobie, o naszych dniach, nieraz. Czy tak się musiało stać? W brzuchu motyle, a w sercu igły - śpiewa w refrenie artystka.
Zobacz: Sylwia Grzeszczak w nowej piosence śpiewa o rozstaniu z Liberem? WYMOWNE słowa tekstu zwracają uwagę
Z okazji premiery utworu Grzeszczak pojawiła się w studiu Radia Zet, gdzie wyznała m.in., że "ta piosenka to dla niej uczuciowy rollercoaster". Gwiazda zdradziła też, jak obecnie dogaduje się z byłym mężem.
Z Marcinem mamy przyjacielskie relacje i myślę, że to się nie zmieni. Zawsze byliśmy mocnymi kumplami - zapewniła.
Sylwia zapowiedziała też, że nie zamierza rezygnować ze współpracy muzycznej z Liberem.
Napisaliśmy mnóstwo piosenek ze sobą, singli, które zna mnóstwo ludzi. Właściwie Marcin pisał teksty do prawie wszystkich moich piosenek. To dla mnie bardzo ważne. Nie sądzę, żeby to się nagle zmieniło. Nie ma co ukrywać. Jest, jak jest. Dla nas praca to przyjemność i zawsze sprawiało nam to mnóstwo radości, że wspólnie działamy - wyjaśniła artystka.
Jednak można rozstać się "z klasą"?