Sylwia Lipka jest jedną z rosnącego w zastraszającym tempie grona gwiazdek młodej generacji, którym udało się wybić dzięki szeroko pojętym "influencerstwie". Jej konta w mediach społecznościowych obserwuje blisko 3 miliony użytkowników, a rosnąca popularność w sieci zaowocowała ofertą występu w "Tańcu z gwiazdami". Niestety, przygoda celebrytki skończyła się zanim na dobre się zaczęła, a wszystko przez zakażenie koronawirusem.
Sylwia Lipka chwali się, że jej wuj ma szansę zostać świętym
Podobnie jak większość jej koleżanek z branży, Sylwii marzy się jeszcze większy zastrzyk popularności, który pozwoliłby jej na upragniony awans w celebryckiej hierarchii. Być może ta sztuka uda jej się za sprawą najnowszego tiktoka, w którym dumna 26-latka pochwaliła się osobliwym faktem ze swojego życia. Okazuje się, że w drzewie genealogicznym spragnionej "fejmu" katowiczanki znaleźć można członka jej rodziny, który zapisał się na kartach historii, a na dodatek zostanie niebawem... beatyfikowany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przygotowując sobie koktajl owocowy w kuchni nabytego w zeszłym roku domu, Sylwia snuła fascynującą opowieść o swoim wuju, Kazimierzu Lipce. Przodek influencerki był duchownym i żył przed laty w Krakowie, gdzie mieścił się klasztor zakonu Augustianow, którego był członkiem. Na wstępie celebrytka zaznaczyła posępnie, że jako że jej krewny był męczennikiem, historia ta nie będzie miała "happy endu".
Mój wujek będzie beatyfikowany, co oznacza, że będzie uznany za błogosławionego przez kościół katolicki - zaczęła podekscytowana Sylwia. Ja się lubię "flexować" (chwalić się - przyp. red] rodziną, więc wam opowiem. Chociaż to będzie smutna historia, bo on był męczennikiem. W każdym razie jest to brat mojego pradziadka. Rodzinnie miał na imię Wojtek, ale potem był zakonnikiem, Augustynem, w Krakowie i wziął imię Kazimierz.
W dalszej części tiktoka dowiadujemy się, że Kazimierz niósł pomoc wysiedleńcom, narażając się tym samym na śmiertelne niebezpieczeństwo. Koniec końców mężczyzna został aresztowany pod zarzutem przechowywania ulotek nawołujących do stawiania oporu władzom okupacyjnym i korzystania z nadajników odbiorczo-nadawczych. Zanim trafił do obozów, był więziony, przesłuchiwany i torturowany w więzieniach krakowskich.
Żył w trakcie drugiej wojny światowej - ciągnęła. Dał schronienie 60 Polakom, którzy zostali przesiedleni. Pomagał też prześladowanym Żydom. Niestety został pojmany i przesłany do Auschwitz, gdzie zginął. Ale jego historia jest wspaniała. Niesamowite, że ktoś z mojej rodziny będzie uznany za błogosławionego, a być może kiedyś również nawet za świętego, kto wie.
Pozostaje nam życzyć Julce, żeby jej wuj został uznany świętym! Miałaby wtedy kolejny pretekst do "flexowania" rodziną.