"Miłość na bogato" to format emitowany w latach 2013-2014 przez stację Viva Polska. Mimo że serial nie należał do najambitniejszych i śmiało można by było określić go mianem opowiadającej o życiu mieszkających w Warszawie młodych ludzi parodii, pozwolił wypromować się kilku rozpoznawalnym dziś twarzom.
Przypominamy: "Miasto predyspozycji" i "twarz rajstop": jak dziś wyglądają gwiazdy "Miłości na bogato"? (ZDJĘCIA)
W osobliwej produkcji udział brały między innymi Marcela Leszczak, Karolina Gilon czy Sylwia Nowak. Porównując kariery pań, o tej ostatniej jest dziś w mediach zdecydowanie najciszej, działa za to na Instagramie, gdzie śledzi ją ponad 200 tysięcy osób. W opisie profilu 34-latka pisze o sobie, że jest "piosenkarką", "aktorką" i "tekściarką". Jeżeli chodzi zaś o życie prywatne, od 2018 roku jest żoną niejakiego Bartłomieja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć na pierwszy rzut oka Nowak wiedzie szczęśliwe, pozbawione większych trosk życie, jej ostatnie wyznania rzucają na ten obrazek nieco inne światło. W poniedziałek Sylwia udostępniła na Instastories pogadankę dziennikarki Kamili Kalińczak, w której ta porusza kwestię stygmatyzacji bezdzietnych Polek.
Nie ma w Polsce społecznego przyzwolenia na to, żeby dorosła kobieta, niebędąca zakonnicą, nie miała dzieci - zauważa w opublikowanym w ramach swojej serii "ĄĘ" filmie.
Pod nagraniem kobiety Sylwia nieoczekiwanie postanowiła podzielić się własnymi doświadczeniami. Podkreśliła wspomniane przez Kalińczak słowo "karierowiczka" i napisała:
To określenie od dobrych kilku lat czytałam na swoich profilach bardzo często. Dodam, że oczywiście od kobiet - wyznaje, otwierając się dalej:
A prawda jest taka, że staramy się o dziecko od dobrych dwóch lat i takie teksty "karierowiczka" są zaje*iście krzywdzące, podczas gdy... - zdradza, w następnej relacji pokazując nagranie ze szpitalnego łóżka:
Z tego powodu na początku tego roku spędziłam kilka dni w szpitalu...
Następnie szczera celebrytka dzieli się z obserwatorami zapłakanymi selfies:
Przelałam mnóstwo łez, ciesząc się z każdej owulacji - w nadziei, że tym razem się uda - kontynuuje. A później, gdy okazywało się, że jednak znowu się nie udało... - pisze smutno.
W dalszej części Nowak informuje, że wideo dziennikarki zmotywowało ją do tego, by pokazać "kawałek swojej historii" i wyjaśnia:
(...) Udostępniam to dlatego, że jeśli chociaż jedna osoba następnym razem się zamknie i nie powie/nie zapyta/nie napisze, tylko do cholery ugryzie się w jęzor, to ja o tę jedną "uratowaną" osobę będę szczęśliwsza.
34-latka zaapelowała także do swoich odbiorców:
I nie pytajcie, proszę, jak nasze starania. Jeśli będę na to gotowa i będę mogła bezpiecznie pochwalić się cudowną nowiną, to możecie być więcej niż pewni, że i wy się o tym dowiecie - zapewnia fanów i dodaje: I będę tu tańczyć z wielkim brzuchem do "me gusty" i innych moich kawałków. Ale póki co, proszę, nie pytać/nie komentować. Taką ciszą zrobicie mi i innym kobietom najwięcej dobrego.
Kilka godzin później Sylwia postanowiła krótko uzupełnić swoją odezwę.
Teksty typu "odpuść" też nie są ok. Bo jak do cholery osoba, która zawsze chciała mieć dzieci, ma teraz nagle przestać chcieć? Serio, darujcie sobie, bo nie zrozumiecie, co czuje kobieta czy para, dopóki sami tego nie przeżyjecie. A tego bólu i cierpienia nie życzę najgorszemu wrogowi... (...)
Myślicie, że oceniający internauci wezmą sobie jej słowa do serca?